reklama
reklama

Strażak z Mielca na ogólnopolskich zawodach. Tylko nam zdradza szczegóły turnieju [ZDJĘCIA-ROZMOWA]

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Lifestyle2 września w Jastrzębiu-Zdroju rozegrano po raz pierwszy Ogólnopolskie Zawody Strażaków w Ratownictwie Technicznym. W szranki stanęła reprezentacja województwa podkarpackiego w składzie kpt. Rafał Borkowski (KP PSP Jasło), st. kpt. Paweł Ryś (KP PSP Stalowa Wola), asp. Paweł Bieleń (KP PSP Stalowa Wola), asp. Grzegorz Czajka (KP PSP Mielec), st. kpt. Wojciech Lewandowski (KW PSP Rzeszów), asp. Grzegorz Łojek (KW PSP Rzeszów). Podkarpaccy strażacy stanęli na podium, zdobywając 3 miejsce. Jak wyglądały zawody i co w nich było najtrudniejsze? Tylko nam opowiada aspirant Grzegorz Czajka z KP PSP Mielec.
reklama

Jego przygoda z Państwową Strażą Pożarną trwa od 2013 roku. W 2015 roku ukończył Szkołę Aspirantów PSP w Krakowie, po czym podjął służbę w Komendzie Powiatowej PSP w Mielcu na stanowisku starszy ratownik. Od 2018 roku do chwili obecnej zajmuje stanowisko dowódcy zastępu w Jednostce Ratowniczo-Gaśniczej nr 2.

Jak wyglądają takie zawody, ile trwają?

- Zawody trwają jeden dzień, natomiast nasz wyjazd, podobnie jak i pozostałych drużyn z Polski, trwał 3 dni. W pierwszy dzień dojeżdżamy na miejsce, odbieramy pakiety startowe i kwaterujemy się w pokojach. W pierwszy dzień również kierownicy drużyn udają się na odprawę i następuje losowanie kolejności startów. Drugi dzień to dzień rywalizacji. Na początku jest uroczyste rozpoczęcie, złożenie meldunku, rywalizacja drużyn i zakończenie mistrzostw. Trzeci dzień natomiast to pożegnanie się, w tym wypadku z gościnnym Jastrzębiem-Zdrój.

reklama

Ile jest konkurencji? Czy te zadania były realistyczne, takie, z którymi spotykacie się na co dzień w pracy strażaka?

- Każda drużyna przystępuje do jednej konkurencji, na której wykonanie ma 20 min. Dwie drużyny startują równolegle i mają to samo założenie. My startowaliśmy z reprezentacją Centralnej Szkoły PSP w Częstochowie, która wygrała całe zawody. Jeżeli chodzi o założenie, to nie wiemy, jakie ono będzie, dopóki nie dojedziemy na miejsce i nie wykonamy dokładnego rozpoznania.

My mieliśmy założenie, w którym auto osobowe leżało na boku, było przygniecione słupem energetycznym, z tyłu dostęp był utrudniony przez inny samochód i w środku znajdował się ranny kierowca. Czy zadania były realistyczne? Myślę, że jak najbardziej. Jedyne czego nie było, to deformacji karoserii, która też ma duży wpływ na dobór odpowiedniej techniki czy sprzętu, co skutkuje wydłużeniem czasu działań.

reklama

Które zadanie było najbardziej niezwykłe, które wywołało najwięcej emocji?

- Ciężko powiedzieć, nasza drużyna była przygotowana na każdą ewentualność. Jednak gdybym miał oceniać pod kątem trudności, to stacja, na której trzeba było uwolnić nogi poszkodowanego, poprzez wykonanie dostępu przez podłogę samochodu, była najbardziej czasochłonna, co przekładało się niestety na utratę punktów, które były odejmowane po przekroczeniu 15 minut. Emocje wzbudzała każda stacja. W powietrzu aż czuć było zapach rywalizacji.

Jak ocenia Pan poziom zawodów? Ile drużyn brało w nich udział? 

- Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że zawody zostały zorganizowane na bardzo wysokim poziomie i z tego miejsca chciałbym się ukłonić w kierunku wszystkich śląskich strażaków, włodarzy i sponsorów, którzy przyczynili się do organizacji tej imprezy. 

reklama

W zawodach w sumie brało udział 18 drużyn. 8 drużyn startowało w klasyfikacji wojewódzkiej, a 10 drużyn startowało w klasyfikacji ogólnopolskiej. 

Gościnnie występowała drużyna z Czech. Jak Pan ocenia ich prace? Czy pokazali coś nowego, innego, czego mogliby nauczyć się nasi polscy strażacy?

- Owszem, była reprezentacja z Czech, natomiast ich występy były gościnne. Czy mogliśmy się czegoś od nich nauczyć? Myślę, że postępowanie w zdarzeniach z zakresu ratownictwa technicznego mamy podobne. Może podczas jakichś wspólnych ćwiczeń zauważylibyśmy jakieś różnice.

Ile czasu przygotowywaliście się do zawodów? Czy ćwiczyliście pod okiem jakiegoś trenera? 

- Ile? (śmiech). Trzy dni. W pierwszy dzień analizowaliśmy filmy z poprzednich zawodów oraz kompletowaliśmy niezbędny sprzęt. Dopiero w drugi i trzeci dzień zaczęliśmy ćwiczyć w praktyce. W sumie pocięliśmy 5 wraków. Może nie współpracujemy z chłopakami na co dzień, bo prawie każdy z nas pracuje w innej komendzie, ale pięcioro z nas jest instruktorami na znanych już w Polsce warsztatach ratownictwa technicznego RESCUE BRZOSTEK, na które serdecznie zapraszamy.

Czy każdy dodawał jakieś inspiracje od siebie?

- Myślę, że każdy się nawzajem motywował. Chcieliśmy pokazać, że Podkarpacie ma dobrych ratowników, którzy potrafią zająć wysokie miejsce na ogólnopolskich zawodach z dyscypliny, która ma przełożenie na realne działania.

Czy to były pierwsze Pana zawody? Czy już startował Pan wcześniej?

- Startowałem już w paru zawodach. Dwukrotnie brałem udział w Mistrzostwach Medycznych i Ratowniczych Jednostek Ratowniczo-Gaśniczych Województwa Małopolskiego  w Olkuszu i Zakopanem, brałem udział w V Mistrzostwach Ratownictwa Medycznego w Sanoku (które wygraliśmy) i ostatni udział to Ogólnopolskie Zawody Strażaków w Ratownictwie Technicznym w Jastrzębiu-Zdroju. To tyle, jeżeli chodzi o jakieś większe imprezy.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama