Jak zaczęła się twoja przygoda zaplataniem makramy?
- O makramie wiedziałam w sumie od dawna. Od ponad 6 lat zajmuję się szeroko pojętym rękodziełem i nieraz już zdarzało mi się widzieć i podziwiać sznurkowe prace innych ludzi. Moja osobista makramowa przygoda zaczęła się w tym roku. Dokładnie w styczniu. Podczas izolacji na kwarantannie, chcąc wypełnić czymś czas, zaczęłam pleść sznurkiem wędliniarskim, który miałam w domu, ozdobę do pokoju dla córki.
Dlaczego akurat makrama?
- Jestem osobą, która widzi coś i chce to mieć. Tylko u mnie "mieć" nie znaczy kupić. Ja chcę mieć, o ile potrafię to zrobić. Kiedyś postanowiłam mieć makramy na ścianie. I tak już zostało.
Ile zajęło ci nauczenie się takiego najprostszego wyplatania?
- Pierwsze takie najprostsze wzory opanowałam w około tydzień. Potrafiłam stać przy szafie godzinami, pleść i rozplatać, pleść i rozplatać.
Bolały mnie palce i nie raz zostawiałam pracę na kilka dni.
Później wracałam i kończyłam. Wieczorami po uśpieniu dzieci oglądałam filmiki na YouTube w zwolnionym tempie. I tak po miesiącu potrafiłam zrobić kilka makram i znałam podstawowe sploty.
Teraz już tworzysz piękne sukienki. Wiem też, że niektóre będą na festiwalu Opener. Ile czasu schodzi ci upleść taką sukienkę?
- Mój czas plecenia jest niewyliczalny. Jestem mamą dwójki dzieci, pracującą na pełny etat. Wszystkie sukienki powstają w tzw. wolnej chwili. Podczas drzemek młodszego syna lub nad ranem, kiedy wszyscy śpią. Sukienkę, którą już robiłam i znam wzór, potrafię zrobić w około dwie godziny. O ile ktoś mi nie przeszkadza.
Tak, moje sukienki pojawią się w tym roku na festiwalu w Gdyni. Ale to nie koniec, ponieważ pod koniec sierpnia dwie kreacje zostaną zaprezentowane na Festiwalu Burning Man w Nevadzie.
Na jaką kwotę je wyceniasz?
- Wycena rękodzieła nigdy nie jest łatwa. Coś, w co ja wkładam całe serce i masę czasu, dla kogoś może być sznurkiem narzuconym na ciało. Sukienki są piękne, wykonane starannie i z dobrych polskich sznurków. W zależności od trudności sukienki i ilości materiału ceny wahają się od 160 do 300 zł.
Czy zaplatanie z makramy jest już sposobem na pracę?
- Kiedyś ktoś mi powiedział, że mam słomiany zapał. Ale co to właściwie znaczy? Próbujesz w życiu robić kilka rzeczy naraz. Jeśli nie sprawi ci to radości, szukasz dalej. I tak do skutku. Ja po wielu latach znałam coś, co sprawia mi radość, w czym się spełniam i co przynosi wymierne korzyści.
Na ten moment makrama jest przygodą i sposobem na wolny czas oraz spełnieniem marzeń. W przyszłości mam nadzieję, że moje sznurki będą sposobem na życie.
Czy można z tego wyciągnąć fajne pieniądze? Na ten moment nie patrzę na to w ten sposób. Udało mi się sukienkami wstrzelić w dobry wakacyjny czas. Są zamówienia od fotografów i osób prywatnych. Zależy mi też na tym, żeby zdobyć zaufanie na rynku i pokazać prace.
W przyszłym roku będę liczyć zyski i sprawdzać, czy moja pasja się opłaca. Makrama jest pasją. Jest moją odskocznią od pracy zawodowej. Staję przy manekinie wieczorami i mam czas tylko dla siebie.
Sprzedaję sukienki od kilku miesięcy, nie mogę więc mówić o tym, że moje hobby już jest sposobem na życie. Tak jak już mówiłam, w tym roku buduję markę. Zaufanie wśród osób, które zamówiły sukienki. Staram się promować i zdobywać jak największe grono osób, którym podoba się moja praca. A jeśli się uda - no cóż, fajnie by było żyć z pasji.
Czy twoje wyplatanki kupił może już ktoś znany?
- Tak, podjęłam współpracę z kilkoma znanymi osobami. Nie o każdej współpracy mogę dziś powiedzieć. Zdradzę tylko, że jedną z sukienek założy podczas Opener Festiwal jedna z tegorocznych finalistek Hotelu Paradise.
Czy z makramą wiążesz swoją przyszłość?
- Konfucjusz napisał: Wybierz pracę, którą kochasz, i nie przepracujesz ani jednego dnia więcej w twoim życiu. Taką zasadą staram się kierować w życiu. Mam ogromne wsparcie ze strony męża, który motywuje, wspiera i pomaga, więc tak sobie oboje snujemy plany na przyszłość ze sznurka.
Jakie najciekawsze, a może najdziwniejsze bądź oryginalne rzeczy już stworzyłaś?
- Może nie najdziwniejsze, ale oryginalne i najtrudniejsze było zaprojektowanie oraz wykonanie stanika ze sznurka. Projekt był o tyle wymagający, że stanik miał być całkowicie nieprześwitujący. Wyzwanie było wielkie i zajęło mi to prawie 3 dni, ale efekt był niesamowity. Udało się stworzyć stanik/top, który można spokojnie założyć nawet na miasto.
Czy oprócz zaplatania makramy masz jeszcze inne pasje tak oryginalne?
- Ja mam tylko oryginalne pasje [śmiech]. Uwielbiam rękodzieło. Gdybym tylko miała czas i sposobność, nie robiłabym nic innego poza rękodziełem. Kiedy moja starsza córka była malutka, nauczyłam się szyć. Całe wyprawki dla noworodków. Później był czas na spinki wykonywane z modeliny lub gipsu. Kiedyś podobała mi się biżuteria z naturalnych kamieni. Więc postanowiłam, że zrobię sobie i połowie rodziny bransoletki. Kiedy urodził się mój syn, był czas na termofory z pestek wiśni, idealne na kolkę.
Ja jestem chyba po prostu jednym wielkim chodzącym rękodziełem.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.