reklama

Zygzakiem przez życie

Opublikowano:
Autor:

Zygzakiem przez życie - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościTanie trunki w plastikowych butelkach kuszą mało wymagających amatorów procentów, którzy przepijają życie. Śpią na ławkach w parkach, wyłudzają pieniądze od przechodniów, kradną, zamieniają w koszmar życie swojej rodziny... Niektórzy próbują walczyć z nałogiem. Z odsieczą przychodzą ośrodki profilaktyki uzależnień, które oferują pomoc.

Głód alkoholowy powoduje, że skoro świt zbierają się licznie pod sklepem monopolowym, tam kupują najtańsze wino bądź inny trunek, wypijają go i wtedy dopiero zaczynają swój dzień - pod wpływem. - Kolejka stałych bywalców zawsze stoi przed sklepem, gdy go rano otwieram - mówi sprzedawczyni jednego z mieleckich przyblokowych sklepików.

Koło południa idą zygzakiem w kierunku ławek  w parkach, na które się kładą i usypiają. Odurzeni procentami śpią do czasu, aż głód alkoholowy ponownie się odezwie.

Tak wygląda codzienność kilku z zaobserwowanych przez nas nadużywających alkohol mieszkańców naszego miasta. Wyglądają jak bezdomni, w większości jednak nimi nie są. Niewolnicy swojego nałogu mają zmęczone twarze, są brudni i wychudzeni. Wszystko dlatego, że jedynym ich celem stała się chęć napicia się, do której dążą za wszelką cenę.   
          
- Codziennie sprzedaję alkohol tym samym osobom. Takich klientów mamy sporo, a wręcz ciągle ich przybywa - zdradziła nam jedna z ekspedientek,  pracująca w mieleckim sklepie monopolowym.
Pijacy zauważalni są niemal w każdym rejonie naszego miasta. Spotkać ich można w Parku Leśnym na Górce Cyranowskiej czy na ławkach przy deptaku na osiedlu Lotników. Trudno ich nie zauważyć również na bulwarach nad Wisłoką, w szaletach miejskich czy w niektórych przyblokowych śmietnikach.

Stoją też często przy supermarketach, wyłudzając od robiących zakupy drobne sumy pieniędzy. - Niemal za każdym razem, jak wychodzę ze sklepu, jestem zaczepiana przez osoby, od których czuć woń alkoholu – narzeka mieszkanka Mielca.

Alkoholowe zło
Utrata pracy, prawa jazdy, rozwód z partnerem, a nawet bezdomność to niejedyne z przykrych następstw uzależnienia alkoholowego. 

Liczba przestępstw popełnianych pod jego wpływem jest równie zastraszająca. Przykłady można by mnożyć. Na początku lipca w samo południe pijany kierowca staranował policyjny radiowóz na ulicy Biernackiego w Mielcu.
Sytuacja wyglądała groźnie. Kierujący oplem, wymuszając pierwszeństwo przejazdu i wjeżdżając w radiowóz, spowodował zagrożenie nie tylko dla prowadzącego go policjanta, lecz również dla rowerzystek jadących drogą rowerową.
- Gdyby nie radiowóz, ten człowiek pewnie by w nas wjechał – powiedziała nam jedna z kobiet uczestnicząca w tym zdarzeniu. Jak się okazało, mężczyzna miał 1,5 promila we krwi.

Alkohol towarzyszył również głośnej sprawie zabójstwa w Kiełkowie, do którego doszło w noc sylwestrową z 31 grudnia 2016 na 1 stycznia 2017 roku. Podejrzanym o zabójstwo swojej żony jest mąż kobiety. Zatrzymany mężczyzna w dniu zdarzenia miał 2 promile alkoholu we krwi. Jak dotąd, nie przyznaje się do popełnionego czynu, twierdząc, że nic z tej nocy nie pamięta. Jak się dowiedzieliśmy, jest jednak jedynym podejrzanym w tej sprawie. 44-latek przebywa obecnie na obserwacji psychiatrycznej.

Więcej w 31 numerze Korso

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE