- Wielu mieszkańców zgłaszało mi, zwłaszcza po okresie zimowym, kiedy następują remonty ulic, problemy z uzupełnianiem dziur powstających w drogach - powiedział radny Jarosław Szczerba.
- Na dzień dzisiejszy mamy taką technologię napraw, że rozsypuje się żwirek i polewa go lepikiem. Ten materiał przez bardzo długi okres czasu zalega na poboczu ulic. Brudzi samochody, uszkadza karoserię, szyby samochodów. Nie można by poprosić wykonawców o nałożenie typowego asfaltu? Czy to musi być technologia stosowana obecnie? - dopytywał radny.
- Technologia nie jest może najszczęśliwsza, ale jest na miarę naszych możliwości finansowych i skuteczna - odpowiedziała naczelnik Wydziału Dróg, Transportu i Energetyki w mieleckim magistracie, Monika Skowrońska-Ziomek.
- Możemy mówić o wykonywaniu napraw inną technologią, czyli o wycinaniu dziur i łataniu ich asfaltem, natomiast jest to technologia kosztowniejsza i dużo bardziej czasochłonna.
- Nasz sposób może tymczasowo stanowić uciążliwość, ale jest efektywniejszy pod względem użytkowym - te dziury dłużej pozostają załatane - przekonywała Monika Skowrońska-Ziomek.
- Mieliśmy bardzo trudną sytuację pozimową, a koszty związane z naprawami bieżącymi już w tej chwili przekroczyły 50% budżetu tegorocznego i wydaje się, że to jeszcze nie koniec. W tej kwocie znajdują się też koszty oznakowania, projekty zmiany organizacji ruchu, progi zwalniające, a tych wniosków w mieście jest bardzo dużo. Musimy liczyć koszty i mierzyć siły na zamiary - zakończyła.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.