reklama

Z Mielcem jest już na "ty" - rozmowa z ks. Waldemarem Cioskiem

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Tytuł "Mielczanina Roku" za 2021 rok otrzymał ks. Waldemar Ciosek, który od 2008 roku pełni urząd proboszcza parafii Ducha Świętego w Mielcu. Z ks. Waldemarem rozmawia Szymon Burek.
reklama

Porozmawiajmy o początkach. Ksiądz pochodzi z miejscowości, która znajduje się dosyć niedaleko Mielca. To miasto towarzyszyło księdzu przez całe życie. Był tu też ksiądz wikariuszem, by w końcu w 2007 przejąć urząd proboszcza...

Rzeczywiście urodziłem się niedaleko stąd. Dzieciństwo spędziłem w regionie ropczyckim. Urodziłem się w Ostrowie k. Ropczyc. Tam zostałem ochrzczony i spędziłem pierwsze dwa lata mojego życia. Wtedy ojciec pełnił tam rolę dyrektora lokalnej szkoły. Potem przenieśli go do okolicznego Wielopola Skrzyńskiego. Mielec jest i był mi bliski od początku. Jako dziecko odwiedzałem ciocię, która mieszkała i pracowała na starej poczcie. Za to mój wujek był muzykiem i grał w mieleckiej orkiestrze, która funkcjonowała przy WSK. Moja kapłańska przygoda z Mielcem miała dwa etapy. Pierwszy raz byłem tu wikariuszem w parafii Ducha Świętego. Było to w latach 1998 do 2000. Wtedy biskup powołał mnie na urząd proboszcza w parafii Muszyna. W Muszynie spędziłem 7 lat. Potem w 2007 biskup powołał mnie na urząd proboszcza do parafii Ducha Świętego. W tym czasie miałem okazję "pokochać Mielec". Miałem szczęście do ludzi. Podczas pierwszego pobytu do parafii przychodzili do mnie ludzie, którzy chcieli razem z nami brać odpowiedzialność za Kościół. Mieliśmy wtedy scholę. Nie brakowało ludzi uzdolnionych muzycznie. Te dwa lata w Mielcu szybko minęły. Byłem też wtedy bardzo zaangażowany w Pieszą Pielgrzymkę Tarnowską. Pojawiły się pierwsze pielgrzymki z różnych miejsc i sanktuariów w całym świecie. Zacząłem posługę jako przewodnik i pilot wycieczek. Udało mi się zainaugurować wyjazdy z młodzieżą do TAIZE. Najbardziej pamiętam wyjazdy z młodzieżą w góry. Wędrowanie po górach to moja życiowa pasja, którą podzielało wtedy wielu moich współpracowników. Taki pamiętam Mielec właśnie z czasów, kiedy byłem tutaj wikariuszem. Nie spodziewałem się, że kilka lat później wrócę do Mielca już w nowej roli.

Był rok 2007. Powołanie na urząd proboszcza parafii Ducha Świętego usłyszał ksiądz z ust ówczesnego biskupa tarnowskiego Wiktora Skworca. Mielec wtedy był miastem zmian gospodarczych. Wtedy parafia Ducha Świętego to miejsce z pięknym kościołem i dużym zapleczem duszpasterskim i oczywiście miejscem na nowe inicjatywy. To było ogromne wyzwanie przejąć stery.

Miałem wtedy konkretne zadania ze strony biskupa ordynariusza. Pamiętajmy, że to jedna z większych parafii w diecezji i musiałem od początku uczyć się proboszczowania na takiej parafii. To też były specyficzne czasy, kiedy zacząłem tutaj posługę na urzędzie proboszcza. Jak dobrze pamiętamy, parafia Ducha Świętego w Mielcu powstała i rozwijała się wraz z pontyfikatem św. Jana Pawła II. W 1978 roku, kiedy kard. Karol Wojtyła został wybrany na papieża, to pojawiły się już pierwsze rozmowy o tym, żeby powołać w Mielcu parafię na osiedlu Lotników. Powstanie parafii datujemy na rok 1981. Tak więc trudno, żeby za rozwojem parafii nie stała nauka Jana Pawła II i jego pomysł na to, jak ma rozwijać się wspólnota parafialna. Wtedy już dużo mówiło się o tzw. nowej ewangelizacji. Chodziło o głoszenie Jezusa Chrystusa w jakiś nowy świeży sposób. Te nowe propozycje przyjęły się i mieliśmy dużo ludzi na nabożeństwach. Ciekawa jest struktura naszej parafii. To byli ludzie, którzy wtedy osiedlali się w Mielcu i dostawali pracę na WSK. Pochodzili głównie z okolicznych wiosek, gdzie zawsze kultywowano żywą wiarę. Można powiedzieć, że jestem proboszczem "największej wioski w diecezji". Dla mnie wyzwaniem było to, żeby tę tradycyjną pobożność rozwinąć w dojrzałą wiarę. Zresztą to też podkreślał Jan Paweł II, że wyzwaniem duszpasterskim w tych latach było rozwijanie wiary. Synod Watykański też jasno podkreślał, że "parafia ma być wspólnotą wspólnot". Tak, aby każdy znalazł coś dla siebie. Ja to podkreślam co roku w kazaniu do parafian, że "Kościół to ja i że Kościół ma także wzrastać przeze mnie". Często spotykam się z opinią wiernych, że oni patrzą tylko na księży czy biskupów i przez pryzmat ich działań patrzą na Kościół, ale zapominają o jednej ważnej rzeczy. Oni też powinni być odpowiedzialni za swój Kościół. U nas w parafii mamy wiele takich osób. Od początku tych miejsc zaangażowania w parafii Ducha Świętego było dużo. Mamy dużo wspólnot, ale także miejsca, gdzie po prostu można się zaangażować. Co ciekawe, ok. 30 proc. osób działających w naszych grupach to ludzie, którzy nie są naszymi parafianami. To taki znak, że tutaj znajdują to, czego szukali. Dzięki tym ludziom ja nie mogę powiedzieć, że mamy jakiś "kryzys" w parafii. Kościół co roku liczy wiernych chodzących w niedzielę do kościoła, a także tych, którzy przyjmują komunię. U nas wygląda to tak, że rzeczywiście mniej osób chodzi w niedzielę do kościoła, ale za to wzrasta nam liczba osób przyjmujących komunię. Codziennie w parafii odprawiane są cztery msze święte. Czyli mniej więcej 700-800 osób przewija się codziennie przez nasz kościół parafialny.

Ja pamiętam, że ta parafia od kilku lat otwiera się szeroką na kulturę, na tematy społeczne, a także nie boi się mówić o polityce. To też zadania Kościoła na obecne czasy?

Ja wyznaję taką zasadę, że Kościół najpierw musi być mecenasem sztuki. Dzisiaj jest to trudne, bo nie dysponujemy już takimi środkami, które moglibyśmy przekazać artystom. Jednak to się mimo wszystko udaje. Widzę tutaj dużą rolę lokalnego samorządu, a także Domu Kultury SCK, którzy życzliwym okiem patrzą na nasze pomysły i inicjatywy. Rzeczywiście od kilku lat odbywają się tutaj ciekawe wydarzenia kulturalne. Można by powiedzieć, że szkoda, że tak mało. Jednak podkreślam, że nasza parafia jest otwarta szeroko na tego typu wydarzenia. Co do innych inicjatyw, to ja podkreślam, że Kościół ma swoją katolicką naukę społeczną. Kościół nie może nie mówić o społeczeństwie i uciekać od polityki. Nieocenioną rolę w tym względzie odgrywa Akcja Katolicka, a także Klub Inteligencji Katolickiej. Dzięki temu gościliśmy w parafii wielkich naukowców i myślicieli, który prezentowali tutaj swoje poglądy. Na pewno chciałbym, żeby na te spotkania przychodziło więcej osób. Ostatnio np. rozmawialiśmy o trudnej historii mordów wołyńskich. Inni się bali podjąć ten temat, a ja myślę, że warto o tym też mówić. Parafia, która potrafi się tak pięknie modlić, to też parafia, która potrafi się bawić. Jakiś czas temu narodziła się u nas inicjatywa organizowania festynu rodzinnego, który co roku przyciąga tysiące osób. Dla mnie to ważne spotkanie, bo mamy wtedy szansę dotrzeć do tych, do których nie docieramy na co dzień. Tych działań jest bardzo dużo i trudno o nich wszystkich tutaj mówić. Na pewno dla parafii ważne jest, że prowadzimy tutaj specjalistyczną świetlicę wychowawczą, która jest cennym wsparciem dla rodziców.

W parafii Ducha integracja i inicjatywy są nie tylko wewnątrz, ale także na zewnątrz. Dużo jeździcie po kraju i za granicę. Kierunki waszych pielgrzymek są naprawdę imponujące.

Przez te kilkanaście lat udało się nam praktycznie zwiedzić cały kraj. Wybraliśmy też wiele kierunków zagranicznych. Były też wschodnie lokalizacje: przykładowo Lwów, Smoleńsk czy Petersburg. Kilkakrotnie byliśmy w stolicy chrześcijaństwa, w Rzymie, czy we francuskim Lourdes. To podróżowanie było u mnie od samego początku i przerodziło się w pasję. Określam się jako "człowiek gór". Jestem profesjonalnym przewodnikiem. Wspólnie z grupą z parafii zdobywamy "koronę gór polskich", a już zostało nam dosłownie kilka szczytów. Bardzo popularne stały się nasze obozy narciarskie. Przez kilkanaście edycji przewinęło się tam kilkaset dzieci. Nie byłoby tych obozów, gdyby nie współpraca z miastem za którą dziękuję. Jakiś czas temu przy parafii powstał klub górski, z którym tydzień temu zdobywaliśmy kolejne szczyty w ramach naszego wyzwania zdobycia "Korony Gór Polski". Dla mnie to zawsze był fenomen, że po tylu latach ciągle mamy pełno ludzi na naszych wyjazdach. Dla mnie parafia musi być "organizmem żywym". To udaje się też dzięki pracy moich księży, którzy przez te wszystkie ostatnie lata pracowali razem ze mną w parafii. Dziś słyszy się dużo narzekań na księży, a ja chciałbym podkreślić, że jak się tylko zobaczy, co u nas się dzieje i jak pracują moi księża, to wtedy te narzekania się kończą.

Tytuł "Mielczanina Roku" otrzymuje ksiądz właśnie za ogromny wkład w życie tego miasta, bo rzeczywiście w ostatnich latach tych inicjatyw było bardzo dużo. Zresztą sama parafia Ducha Świętego też wywarła duży wpływ na miasto.

Szczerze mówiąc, nie lubię takich rankingów. Kiedy dowiedziałem się od kapituły o tym, że jestem proponowany na tegorocznego laureata, to zgodziłem się na to tylko pod jednym warunkiem. Chodzi mi o to, że ta nagroda to tak naprawdę nagroda dla całej parafii. Dla wszystkich, którzy codziennie pracują na rzecz tej parafii. To ważna klamra dla nas, bo w 2021 roku świętowaliśmy 40-lecie parafii. Tę nagrodę odczytuję jako dostrzeżenie naszej parafii i tego, co robiliśmy tutaj w ostatnich latach. Z tej okazji napisałem balladę, właśnie o ludzkiej twarzy. Uważam, że nigdy w życiu nie powinno się niczego udawać, a być zawsze sobą. Ten mój "sukces" odczytuję jako sukces parafii. Tego, że w tym naszym codziennym posługiwaniu chcę pokazywać żywego Boga, takim jaki jest. Zawsze mi zależało na autentyzmie wiary. Ja kocham swoją parafię. Ciągle się martwię o moich parafian. Jestem proboszczem 16 tys. ludzi, a w niedzielę widzę tylko ok. 6 tys. z nich. Dlatego ciągle wspólnie z kapłanami myślimy, jak przyciągnąć tych, których nie ma. Chociażby idziemy "ewangelizować" na rynek naszego miasta. To jedna z metod nowej ewangelizacji.

Dla księdza zawsze najważniejszy był człowiek. Ważne były inicjatywy. Ksiądz zawsze stał w cieniu tych inicjatyw.

Oczywiście we wspólnocie ważny jest kapłan. Ale nie do wszystkiego potrzebne są święcenia kapłańskie. Uważam, że bardzo ważne miejsce w Kościele ma człowiek świecki. Ja oczywiście biorę odpowiedzialność z każdą inicjatywę. Jednak ważne jest dla mnie, żeby w te inicjatywy włączać osoby świeckie i dzielić się z nimi odpowiedzialnością.

Przyszło księdzu pracować w miejscu, które jest piękne pod względem architektonicznym. Pierwszy proboszcz stawiał na dobrą architekturę i sztukę. Kościół Ducha Świętego z Mielca jest znaną świątynią i przykładem dobrze zaprojektowanego budynku sakralnego.

Uważam, że Kościół powinien być mecenasem sztuki. Realizacja takiego wyzwania jak praca nad wystrojem świątyni to ogromne wyzwanie. Tutaj pracowaliśmy z wysokiej klasy artystami. Elementy wnętrza czy wyposażenie to oryginalne sprzęty, które zostały stworzone tylko i wyłącznie do tej świątyni. Przez ostatnie lata było wiele pytań o wystrój. Przykładowo mieliśmy dużą dyskusję o witraże. Czy mamy tam zaprojektować i wstawić postacie świętych, czy raczej zaprojektować dekorację. Tutaj ogromną pracę wykonała diecezjalna komisja ds. sztuki kościelnej, która uznała, że w tej świątyni nie można prezentować w witrażach postaci, a raczej skupić się na niefiguratywnych przedstawieniach Ducha Świętego. Ołtarz główny to też bardzo odważna prezentacja, którą zatwierdził jeszcze pierwszy proboszcz. Podobnie ołtarze boczne z mozaikami. Te wszystkie dekoracje są na najwyższym poziomie sztuki sakralnej. Do realizacji tych dzieł wykorzystano najlepsze materiały. Dziś kolejnym wyzwaniem dla nas będzie budowa pełnowymiarowych organów piszczałkowych. Konsultowaliśmy tę inicjatywę w dwóch firmach zajmujących się takimi projektami. To ogromne wyzwanie, które na pewno będzie dla nas wyzwaniem na kilka najbliższych lat.

Czy czuje się ksiądz spełniony? Chodzi mi o to, że przez te wszystkie lata tych działań było bardzo dużo.

Starożytny filozof Seneka napisał, że "Ojczyznę kocha się nie dlatego, że jest wielka, ale dlatego, że jest własna". Kluczem do każdego sukcesu jest po prostu miłość. Albo kochasz swoją robotę i ludzi, z którymi pracujesz, albo nie, a jak nie kochasz, to lepiej tego nie robić. Ja mam to szczęście, że w swoim życiu kapłańskim pokochałem cztery razy parafie, w których miałem szczęście pracować. Każdą z tych parafii pokochałem. Kocham parafię Ducha Świętego i Mielec, bo czuję, że jest to kawałek mojego życia, coś, co kocham autentycznie.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama