W wtorek wieczorem w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego odbyła się pilna narada w związku z eksplozją na terenie powiatu hrubieszowskiego, w gminie Dołhobyczów, gdzie miały spaść dwie rakiety rosyjskiej produkcji. Jendocześnie w wybuchu zginęły tam dwie osoby. Przez całe wtorkowe popołudnie, wieczór oraz noc w mediach pojawiały się kolejne scenariusze i – często wykluczające się – informacje na temat tego, kto wystrzelił rakiety, jaki dokładnie miały one związek z toczącym się konfliktem Rosji z Ukrainą oraz czy ich wybuch miał związek ze śmiercią dwóch osób.
Prezydent Andrzej Duda rozmawiał o aktualnej sytuacji z sojusznikami: Sekretarzem Generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem, prezydentami: USA Joe Bidenem, Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim, a także z premierem Wielkiej Brytanii Rishim Sunakiem i kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem. We środę trwały kolejne rozmowy.
Wybuch w Przewodowie. Zamknięta szkoła i żałoba w gminie
Wszystkie rozmowy mają związek ze wspomnianą eksplozją w Przewodowie, na terenie powiatu hrubieszowskiego. Przypomnijmy ciągle niedokładny jeszcze przebieg wydarzeń: we wtorek o godzinie 15:40 w skupie zboża w Przewodowie spadł pocisk. Zginęło dwóch mężczyzn – pracownik skupu oraz rolnik, który przywiózł zboże. W mediach pojawiły się informacje, że były to rosyjskie pociski i to właśnie to państwo odpowiedzialne jest za wybuch. Polski rząd od samego początku bardzo oszczędnie wypowiadał się w tej sprawie. Jak zaznaczał Jacek Siewiera, szef BBN, każdy komunikat wymaga ostrożności.Od wtorku na miejscu wybuchu pracują służby, które zbierają dowody oraz zabezpieczają teren, nie dopuszczając w te okolice nikogo, kto nie ma związku ze sprawą. Po zdarzenie wśród okolicznych mieszkańców zapanowała strach, dlatego prezydent Lublina (Przewodów leży w Lubelskiem) Krzysztof Żuk zapewnił, że nie ma zagrożenia.
Nawiązując do wczorajszych eksplozji w Przewodowie koło Hrubieszowa, pragnę zapewnić mieszkańców Lublina, że nasze miasto jest bezpieczne i nie mamy żadnych sygnałów o jakimkolwiek zagrożeniu. Infrastruktura krytyczna, od której zależy sprawne funkcjonowanie miasta, jest w pełni zabezpieczona przez nadzorujące je służby. Nie ma podstaw do niepokoju
- zaznaczył w mediach społecznościowych prezydent. Natomiast wójt gminy Dołhobyczów, Grzegorz Drewnik poinformował, że podjęto decyzję o zamknięciu szkoły w Przewodowie i odwołaniu lekcji dla uczniów. Obecnie w placówce udzielana jest pomoc psychologiczna uczniom i wszystkim chętnym. W prowadzonej przez stowarzyszenie podstawówce uczy się około 80-90 osób.
Trwa międzynarodowe śledztwo. "Będziemy sprzyjać badaniu przyczyn eksplozji rakiety w Polsce"
Tymczasem Agnieszka Ścigaj, minister ds. integracji społecznej, przyznała, że trwające w tej sprawie śledztwo, ma charakter międzynarodowy.
Badane są wszystkie szczegóły. Gdy będziemy mieć pewność, co się wydarzyło, zostanie to przekazane do informacji publicznej
- tłumaczyła.
Więcej informacji podała agencja AP. Według niej dzisiaj wcześniej rano amerykańscy urzędnicy powiadomili, że według wstępnych ustaleń rakieta, która uderzyła w Polskę, "została wystrzelona przez siły ukraińskie w zbliżający się rosyjski pocisk". Po kilku godzinach głos w tej sprawie zabrał rzecznik sił powietrznych Ukrainy, Jurij Ihnat.
Trwa odpowiednia analiza. Siły powietrzne będą w maksymalny sposób sprzyjać temu procesowi, będą zaangażowani specjaliści, jeśli będzie trzeba, i przekażemy pewne materiały. Będziemy w maksymalny sposób sprzyjać badaniu przyczyn eksplozji rakiety w Polsce
– zapewnił Jurij Ihnat. Głos w tej sprawie zabrał również prezydent Stanów Zjednoczonych, Joe Biden. We wtorek powiedział dziennikarzom, że jest "mało prawdopodobne", iż rakieta, która spadła na Polskę, została wystrzelona z Rosji. Tymczasem agencja Reuters, powołując się na źródło w Sojuszu Północnoatlantyckim, podała, że Biden przekazał partnerom z grupy G7 oraz NATO, że wybuch w Polsce wywołała ukraińska rakieta obrony powietrznej.
Nieszczęśliwy wypadek? Co z uruchomieniem artykułu 4? Nie w tej sytuacji?
Od wtorku w mediach przewija się pytanie, czy w tym przypadku zostanie uruchomiony art. 4 Traktatu Północnoatlantyckiego, który mówi, że strony będą się wspólnie konsultowały, ilekroć – zdaniem którejkolwiek z nich – zagrożone będą: integralność terytorialna, niezależność polityczna lub bezpieczeństwo. Tymczasem w środę premier Mateusz Morawiecki stwierdził, że być może nie będzie takie potrzeby.
Wszystkie nasze rozmowy świadczą o tym, że jesteśmy w sojuszu, który zadziałał. Dziś mogę powiedzieć, że większość dowodów przez nas zebranych pokazuje, że na tej ścieżce eskalacyjnej być może uruchomienie art. 4 tym razem nie będzie niezbędne. Ale ten instrument cały czas jest w naszych rękach i dopiero podejmiemy decyzję
- przyznał. Natomiast prezydent Andrzej Duda stwierdził, że nie ma absolutnie żadnej poszlaki, która pozwalałaby stwierdzić, że to był atak na Polskę. Przyznał również, że "jest wysokie prawdopodobieństwo, że była to rakieta ukraińskiej obrony przeciwlotniczej".
Nie była to rakieta wymierzona (...). Najprawdopodobniej była to rakieta produkcji rosyjskiej, wyprodukowana w latach 70. Nic nie wskazuje na to, że została ona wystrzelona przez siły rosyjskie. Najprawdopodobniej był to nieszczęśliwy wypadek.
Prezydent Duda dodał również, że Sojusz Północnoatlantycki jest w stanie gotowości.
My wzmocniliśmy gotowość polskich Sił Zbrojnych – niektórych jednostek, także obrony powietrznej. Działamy spokojnie i rozważnie
- podkreślał na konferencji prasowej.
Głos w tej sprawie już we wtorek zabrali Rosjanie, którzy zaprzeczyli, że to oni są odpowiedzialni za wybuch. Ich zdaniem jest to "prowokacja". Dmitrij Pieskow, rzecznik prasowy W. Putina, pytany o zdarzenie w Polsce, powiedział: "Nic nie wiemy na ten temat".
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.