reklama

Wspomnienie o lekarzu, który był prawdziwym człowiekiem

Opublikowano:
Autor:

Wspomnienie o lekarzu, który był prawdziwym człowiekiem - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościDoktora Bogusława Warzechę wspomina Łucja Bielec z Fundacji SOS Życie w Mielcu.

Miał ogromne serce, nigdy nikomu nie odmówił pomocy.  Lekarz z powołania, który niezwykle kochał ludzi  odszedł zostawiając po sobie pustkę i żal , nie tylko w gronie najbliższych, ale także wśród ogromnej rzeszy swoich pacjentów i ich rodzin.


Bogusław Warzecha, wojskowy lekarz, absolwent wydziału lekarskiego Wojskiej Akademii Medycznej w Łodzi (rocznik 1985), wojskowy dryl doskonale łączył z empatią i prawdziwym ciepłem, którym obdarzał wszystkich.


Pełen życzliwości i optymizmu był też niezapomnianym przyjacielem, często swoich pacjentów.  Pro bono starał się szukać  rozwiązań  dla trudnych i skomplikowanych schorzeń u zwykłych biednych, często zagubionych ludzi.  Przez wszystkie lata opieki nad pacjentami dowiódł, że medycyny można się nauczyć, ale lekarzem trzeba się urodzić. Był wybitna osobowością mieleckiej służby zdrowia, obejmując opieką całego człowieka udowodnił, że również słowa i empatia leczą.


Nim w 1996 roku został ordynatorem Oddziału Płucnego Szpitala Powiatowego w swoim rodzinnym Mielcu,  był lekarzem w wielu jednostkach i szpitalach wojskowych. Jako ceniony lekarz i fachowiec podczas pracy w mieleckim szpitalu zdobył dwa stopnie medycznej specjalizacji. Wszystkim tym, co zdobył od swoich wybitnych poprzedników chętnie  dzielił się   z młodszym pokoleniem lekarzy. 


Pod jego kierunkiem kilku lekarzy uzyskało specjalizacje pierwszego i drugiego stopnia. Był też fachowcem w planowaniu i zarządzaniu w służbie zdrowia. Ukończył studia podyplomowe w tej dziedzinie. Chętnie uczestniczył w seminariach i konferencjach, nieustannie podnosząc swoja wiedzę i doświadczenie. Jego oddanie drugiemu człowiekowi powinno być wzorem dla nas wszystkich. I na pewno będzie. 

Bogusław Warzecha  odszedł 9 grudnia 2018 roku. Jechał w góry, by odpocząć. Nie dane mu było skorzystać z chwili wytchnienia. 
Mógł zrobić jeszcze tak wiele, ale pewnie gdzieś tam, po drugiej  stronie,  też był bardzo potrzebny i nadal będzie pełnił swoja misję, a jest taka granica, za którą się uśmiech pogodny zaczyna…

Łucja Bielec, założycielka Fundacji SOS Życie
 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE