Pana nazwisko w samorządzie gminnym to nowość. Był pan wcześniej obecny w życiu społecznym wsi i gminy?
Za młodu sporo działałem w Związku Młodzieży Wiejskiej. Potem przyszła dorosłość, praca, rodzina i niekoniecznie był czas na to, by się udzielać. Choć, przyznać muszę, cały czas interesowałem się tym, co dzieje się w Łączkach.
Co skłoniło pana do tego, by zainteresowanie losami wsi przełożyć na działanie na jej rzecz?
Pierwszy powód był prozaiczny – po prostu przybyło mi czasu. Po tym, jak przeszedłem operację kręgosłupa, musiałem tymczasowo porzucić pracę rolnika i przejść na rentę. Ale duży wpływ na podjęcie decyzji mieli również najbliżsi: rodzina, znajomi, sąsiedztwo. Przynajmniej kilka osób zaproponowało mi, abym się zgłosił. Zacząłem się więc nad tym zastanawiać.
Więcej w 20 numerze Korso