reklama

W ostatnich dwóch miesiącach 16 tysięcy więcej zgonów niż rok temu. Ukryte ofiary koronawirusa

Opublikowano:
Autor:

W ostatnich dwóch miesiącach 16 tysięcy więcej zgonów niż rok temu. Ukryte ofiary koronawirusa - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościW okresie od 31 sierpnia do 1 listopada tego roku w Polsce zmarło o 16 tys. osób więcej niż w analogicznym okresie roku ubiegłego. Coraz częściej ludzie umierają bez żadnej pomocy w domach lub w karetkach, których żaden szpital nie chce przyjąć. Wszystko wskazuje, że przegrywamy walkę z koronawirusem, a ofiarami tego stają się chorzy na inne choroby.

70-letnia mieszkanka powiatu sanockiego, z objawami duszności, spędziła 5 godzin w karetce pogotowia. Najpierw  nie było miejsca dla niej w lokalnym szpitalu w  Sanoku. Odesłano ją więc do  oddalonego o 30 kilometrów Brzozowa. Tu okazało się, że pacjentka ma koronawirusa, a wszystkie izolatki są zajęte. Ratownicy odesłani zostają  z powrotem  do Sanoka. Znów 30 kilometrów na sygnale.  Podczas oczekiwania przed SOR-em, u kobiety nastąpiło zatrzymanie akcji serca.  Na ratunek nie ma już szans. Umiera.
CZYTAJ TAKŻE:Kolejny samorządowiec z koronawirusem

49 -letnia pielęgniarka pracująca na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym Wojewódzkiego Szpitala w Tarnobrzegu umiera w swoim domu. Próby reanimacji okazały się bezskuteczne.   

94-letni mężczyzna, mieszkaniec Przemyśla umiera w mieszkaniu w bloku.  Zwłoki przez dwanaście godzin leżą  w mieszkaniu, gdyż pomimo telefonów rodziny, nikt nie chce stwierdzić zgonu i ich odebrać.

To są przykłady śmierci z  naszego regionu z ostatnich dni. Ale takich historii w naszym regionie i w całej Polsce jest dużo więcej. Ludzie umierają w karetkach pogotowia, których żaden szpital nie chce przyjąć, w szpitalach tuż po przyjęciu i coraz częściej  w domach.

Jak wynika z analizy money.pl, która ukazała się na portalu wirtualna polska, od 6 tygodni rośnie umieralność w Polsce.  

Dowodem na to są rejestry stanu cywilnego, wygenerowane w poniedziałek 2 listopada.  Według tych rejestrów w tygodniu od 26 października do 1 listopada zmarło w Polsce aż 12 257 osób. Tydzień wcześniej (okres 19 do 25 października) zmarła niemal identyczna liczba 12 244 osób.

Gdy porównamy to do takiego samego okresu (przełom października i listopada) to wtedy umierało średnio tygodniowo ok. 7 700 osób, czyli 4 500 mniej niż dziś.

Gdy sięgniemy po dane szersze obejmujące okres 31 sierpnia – 1 listopada tego roku to zmarło w Polsce 84 tys. osób. W analogicznym okresie roku ubiegłego 68 tys. czyli znów o 16 tys. mniej.

Te dane mówią o umieralności  na wszystkie choroby.  Z danych Ministerstwa Zdrowia  wynika, że pomiędzy 31 sierpnia a 1 listopada tego roku na COVID 19 zmarło 3, 7 tys. osób. Gdy weźmiemy więc  16 tys. większej liczby zgonów w ostatnich tygodniach tego roku   w porównaniu z rokiem ubiegłym i od nich  odejmiemy 3,7 tys. zmarłych na COVID 19  to wychodzi nam 12,3 tys. zgonów, które są ukrytymi ofiarami  koronawirusa.
CZYTAJ TAKŻE: Dwie placówki szkolne w powiecie mieleckim przeszły na hybrydowy system nauczania

Epidemia zabija o wiele więcej Polaków niż nam się wydaje, choć nie wprost. Mamy dużo większą liczbę zgonów niż w ubiegłym roku, bo ludzie chorują, ale z obawy przed koronawirusem  nie idą do lekarzy,  bo karetka nie zdążyła dojechać i ktoś umarł na przykład na zawał, karetka przyjechała, ale jak w przypadku 70-latki z Sanoka chorej nikt nie chciał przyjąć i umarła w tej karetce, bo lekarze leczą nas przez telefon w ramach teleporad i źle diagnozują choroby. Przyczyn takiego stanu rzeczy może być wiele.

Jedno jest pewne mamy rekordowy wzrost umieralności, który dotyczy osób starszych, ale również źle, albo wcale nie leczonych 40-50 latków.

Zaniedbywana od lat polska służba zdrowia nie wytrzymuje już wzrostu liczby chorych na koronawirusa, co sprawia, że bez właściwej pomocy zostają też osoby cierpiące na inne choroby.  

Jeśli  też liczba chorych na koronawirusa nie zacznie spadać, to system służby zdrowia zawali się całkowicie, a lekarze staną przed dramatycznym dylematem kogo  ratować, kogo podłączyć, a kogo nie do respiratora. 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE