Funkcjonariusze natychmiast udali się na miejsce zgłoszenia. Przy ulicy Partyzantów czekali na nich mężczyźni, którzy wskazali policjantom miejsce, z którego dobiegał podejrzany krzyk. Dobiegał on z głębi lasu. W momencie, gdy funkcjonariusze przyjechali, było już cicho. Pomimo tego policjanci sprawdzili, czy ktoś nie potrzebuje pomocy, nikogo takiego jednak nie znaleźli.
O zajściu dowiedzieliśmy się od osoby, która zadzwoniła do naszej redakcji.
– Słyszałem, że rzeczywiście jakaś kobieta tam krzyczała, może potrzebowała pomocy – powiedział nam rozemocjonowany mężczyzna. Pojechaliśmy na miejsce wskazane nam przez dzwoniącego. Nikogo podejrzanego tam nie spotkaliśmy, było to jednak jakąś godzinę po zdarzeniu. Kobiece krzyki, co potwierdziły nam przypadkowo spotkane osoby, słyszalne były również w okolicach Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego, oddalonego o kilkaset metrów od Stawów Nowaka. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, w lesie doszło do próby gwałtu. Policja nie potwierdza jednak tej informacji. - Nie mieliśmy takiego zgłoszenia – mówi rzecznik mieleckiej policji Urszula Chmura.
Ofiara nie chce mówić
Być może ofiara nie zdecydowała się na to, by powiadomić o całym zajściu policję. Niestety, w tego rodzaju przestępstwach to dość częste zjawisko, jak twierdzą psychologowie. Wynikać to może ze wstydu przed koniecznością opowiedzenia przez ofiarę o tym, co ją spotkało, a także z obawy przez samym sprawcą. Równie dobrze bać się też może reakcji bliskich jej osób. Strach przed napiętnowaniem przez sąsiadów czy znajomych może być wystarczającym powodem, aby tego rodzaju zdarzenie utrzymać w tajemnicy. Kobiety, które doznały przemocy seksualnej, zgłaszając ten fakt policji, otrzymują również pomoc psychologiczną.
- Pozostanie z trudnymi wydarzeniami samemu prowadzić może do różnych zaburzeń natury emocjonalnej, a ofiary traum są znacznie częściej narażone na wystąpienie u nich zespołu stresu pourazowego (PTSD). Takie doświadczenie to ogromny bagaż emocjonalny, a im dłużej się go niesie samotnie, tym bardziej przytłacza i tym trudniej jest wrócić do stanu równowagi - mówi psychoterapeutka Iwona Barabasz z Mielca.
Zgłaszająca dodatkowo powinna wiedzieć, że jej nazwisko nie zostanie nikomu ujawnianie w prowadzonym przez prokuratora postępowaniu karnym.
- Nie ma takiej możliwości, żeby sprawca bądź ktoś inny poznał dane osobowe poszkodowanej – zapewnia Urszula Chmura.
Więcej w 28 numerze Korso