reklama

Uczestnicy Targów Pracy Powiatu Mieleckiego aktywnie uczyli się uciskania klatki piersiowej

Opublikowano:
Autor:

Uczestnicy Targów Pracy Powiatu Mieleckiego aktywnie uczyli się uciskania klatki piersiowej  - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościPokazy pierwszej pomocy w wykonaniu mieleckiego pogotowia na Targach Pracy Powiatu Mieleckiego zobaczyło setki osób. – Naprawdę widać ogromną dojrzałość młodzieży, nauczycieli, rodziców. To nie jest tak, że omijają manekina szerokim łukiem, bo nie są ciekawi, albo obawiają się zmęczyć przy nauce resuscytacji. Przeciwnie. Chcą wiedzieć, kiedy ją stosować, w jaki sposób, a także samemu poćwiczyć – mówi rat. med. Maciej Rachwał, instruktor Szkoły Ratownictwa Medycznego przy mieleckim pogotowiu, który prowadził pokazy.

    Stanowisko mieleckiego pogotowia cieszyło się tak dużym powodzeniem, że w trakcie targów odbyło się około 20 pokazów podstaw pierwszej pomocy. – Na miejscu był manekin doskonale imitujący ciało człowieka, więc można się było przekonać, ile siły wymaga uciskanie klatki piersiowej, kiedy wyczerpują się nasze zasoby energii, co wtedy zrobić, jak sobie zapewnić skuteczną pomoc drugiego ratującego – relacjonuje Maciej Rachwał. Nie kryje, że w trakcie  rozmów z uczestnikami targów nie zabrakło opowieści o tym, w jakich sytuacjach życiowych taka wiedza w przeszłości byłaby na wagę złota, ale jej zabrakło, albo przeciwnie: uratowała ludzkie życie, bo ktoś ją akurat posiadał. 

     Lek. Agnieszka Słocka, p.o. zastępcy dyrektora pogotowia ds. medycznych w mieleckim pogotowiu, podkreśla, że angażowanie się pogotowia w takie i podobne inicjatywy edukacyjne z czasem daje widoczne rezultaty. – Jeszcze kilka lat temu np. żarty blokujące numery alarmowe były na porządku dziennym. Dziś dzieci wiedzą, jak to jest groźne. Teraz wezwania do chorych dziadków czy rodziców odbieramy od kilkulatków, które znają numer na pogotowie. Wiedzą, jak rozmawiać z dyspozytorem, które informacje są ważne – zaznacza lekarka. – Podobnie jest z pierwsza pomocą. Dawniej prawie nie było szans, by na jakiejś imprezie czy w urzędzie ktoś podjął reanimację, o ile w pobliżu nie było osoby medycznej. Dziś szanse na przeżycie potrafi dać choremu przypadkowy przechodzień czy też z bliskiej rodziny, który przeszedł kurs pierwszej pomocy, np. w naszym pogotowiu. 

 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE