Filmowy niemalże scenariusz rozegrał się w podrzeszowskiej Rudnej Małej w niedzielę, 29 maja. Ślub przypadł właśnie na ten dzień, ze względu na to, że para młoda przynależy do Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego. Niestety, jeszcze u początku drogi, jaką przemierzała z miejsca zaślubin w kierunku jednej z mieleckich restauracji, doszło do wypadku. Jak poinformowała wówczas Marta Tabasz-Rygiel, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie, prawdopodobną przyczyną zdarzenia była utrata panowania nad pojazdem przez motocyklistę, efektem zaś – jego uderzenie w jedno z aut poruszających się w orszaku weselnym. Taką wersję zdarzeń potwierdzili również świadkowie, do których udało nam się dotrzeć.
Okiem świadka
– Było przed godziną 13, kiedy samochód wiozący parę młodą skręcił na jedną ze stacji benzynowych. To samo zrobiło dwóch kierowców za nim. Kolejne auto z orszaku, ford focus, ze swojego pasa również zaczęło szykować się do lewoskrętu. Kierunek był już włączony, kiedy kierowca, kilkadziesiąt metrów przed maską, zobaczył duży, koziołkujący motocykl, a z boku mężczyznę sunącego po asfalcie – relacjonuje zdarzenie jeden ze świadków, pan Bogusław. Wszystko potoczyło się wówczas bardzo szybko. Maszyna uderzyła w oponę od strony kierowcy z tak dużą siłą, że przesunęła samochód w bok i poleciała jeszcze około sto metrów dalej. Kierowca i pasażerowie focusa, jak wynika z relacji naszego informatora, dopiero później uświadomili sobie, jak wielkim szczęściem był fakt, iż motocykl nie uderzył w nich czołowo. Niestety, radość tę i tak przesłonił dramat rannego kierowcy jednośladu. – Ten, z dużym hukiem, dosłownie wbił się do połowy w podwozie – mówi pan Bogusław.
Więcej w 23 numerze Korso