Jak udało ci się wystąpić u boku Michała Wiśniewskiego w klipie do piosenki pod tytułem „Wab milion bab”?
Do teledysku dostałam się za pośrednictwem agencji jdagency.com, której właścicielem jest znany dyrektor artystyczny, choreograf i tancerz Andrzej Starowicz. Szczerze mówiąc, nigdy nie myślałam, że uda mi się wystąpić w produkcji tak znanego artysty. Było to dla mnie zaszczytem i okazją do poznania wielu wspaniałych ludzi.
Zdaje się jednak, że nie był to twój debiut. W teledyskach zdarzało ci się występować już wcześniej.
Rzeczywiście, na swoim koncie mam już kilka teledysków m.in zespołu ROMPEY, LESIOKI, rapera DETOX, SPLO czy innych wykonawców. Liczę na więcej takich zleceń w przyszłości, bo praca na planie, choć czasem męcząca, sprawia mi wiele radości. Miło później oglądać się na ekranie.
A jak na twoje występy reagują widzowie? Po publikacji teledysku Michała Wiśniewskiego, w sieci pojawiło się parę mało przychylnych komentarzy dotyczących twojego udziału w klipie, włącznie ze stwierdzeniami, tu zacytuję, że teledysk ten prezentuje „brak szacunku do kobiet”.
To naturalne, że jednym dana produkcja może przypaść do gustu, innym zaś nie, dlatego szanuję wypowiedź każdego z komentujących. Nie rozumiem do końca sposobu, w jaki część społeczeństwa odebrała teledysk Michała Wiśniewskiego, określając sceny w strojach kąpielowych jako negliż, gdyż w internecie czy na kanałach muzycznych krąży bardzo dużo produkcji w podobnych ujęciach, a nawet znacznie odważniejszych. Zresztą, co warto podkreślić, bikini jest przecież strojem, w którym występuje się nie tylko w produkcjach video, ale również na sesjach zdjęciowych, galach pokazów piękności, jak na przykład Miss Mielca czy po prostu – w lecie, na plaży.
Czym innym jest zaprezentowanie się w bikini w teledysku, czym innym zaś w projektach mocno nacechowanych erotyzmem. Oczywiście, nie krytykuję dziewcząt, które biorą udział w takich produkcjach. Myślę, że każdy powinien dobierać zlecenia tak, aby pozostać w zgodzie ze sobą i swoimi przekonaniami. Osobiście podchodzę do takich sytuacji z dystansem i staram się nie przejmować krytyką, gdyż zdążyłam się do niej przyzwyczaić. W przeciwnym razie dawno zrezygnowałabym z tego, co uwielbiam robić najbardziej.
Więcej w 41 numerze Korso