Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda pięknie. Równa jak stół zielona murawa (mówi się, że jedna z najlepszych w Polsce), niebieski tartan, biało-niebieskie foteliki na dwóch zadaszonych trybunach i potężne jupitery. Dziennikarze z Olsztyna, którzy ostatnio po raz pierwszy zjawili się z drużyną Stomilu w Mielcu, byli pod wrażeniem kameralnego obiektu naszej Stali. Mieszkańcy stolicy Warmii i Mazur wiele by dali, żeby podobny stadion mieć u siebie.
Zapłacili mielczanie
Niestety jak to często w życiu bywa, „diabeł tkwi w szczegółach”.Inni tego nie wiedzą, ale przecież nie jest żadną tajemnicą, że mielecki stadion od dnia uroczystego oddania do użytku – było to 30 sierpnia 2013 roku, znajduje się w stanie permanentnego remontu, którego (co w tym wszystkim najgorsze) końca nie widać. Pisaliśmy o tym na naszych łamach wielokrotnie.
Już trzy lata minęło jak tysiące mielczan zostało zaproszonych przez władze miasta na przebudowany, a w praktyce niemal nowy stadion miejski przy ulicy Solskiego i Kusocińskiego. Zamiast specjalnego meczu otwarcia czy planowanego mitingu gwiazd lekkiej atletyki w tym historycznym dniu zorganizowano masowe zwiedzanie nowego obiektu przez obywateli tego miasta, którym postanowiono pokazać, w jaki sposób wydano ich pieniądze. Tak się niestety złożyło, że magistratowi nie udało się zdobyć żadnego znaczącego dofinansowania na jedną z największych inwestycji w naszym mieście w ostatnich latach. Musiano ją sfinansować pieniędzmi zaoszczędzonymi z budżetu miasta.
Więcej w 39 numerze Korso