reklama

Trzecia mielecka Ekstremalna Droga Krzyżowa zakończona

Opublikowano:
Autor:

Trzecia mielecka Ekstremalna Droga Krzyżowa zakończona - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościNie do końca jeszcze zdajemy sobie sprawę z tego, co się zdarzyło. W nas samych. My wszyscy, którzy przeszliśmy 11 tras ekstremalnych i trzy superekstremalne. Pokonaliśmy nocą 31 marca na 1 kwietnia od 40 do ponad 50 kilometrów, a trzydziestu śmiałków przeszło ponad 60 kilometrów.

Ból to jest coś, co przemija. Szczególnie kiedy jest to tylko ból umęczonych nóg. A co pozostaje? Tego czegoś każdy musi poszukać w sobie sam. Może nawet nie od razu znajdzie. Może ta pozostałość w nas po Ekstremalnej Drodze Krzyżowej będzie miała formę biblijnego ziarenka, które musi mieć czas i warunki, by wykiełkować w piękną roślinę lub drzewo. Jedno jest pewne – prawie wszyscy, którzy przeszli, już nie będą tacy sami. Coś w nich zostało na dłużej, może na zawsze. Nawet jeśli trudy życia nie pozwolą szybko odkryć tego śladu w duszy, to kiedyś przyjdzie czas, że to się stanie. Może po następnej EDK, a może po jakimś zdarzeniu dnia codziennego, które olśni, przewartościuje, zmieni. Ale ważne jest – jak powiedział w kazaniu ksiądz opiekun EDK Marek Synowiec – że spróbowali, że jak Zacheusz, weszli z ciekawości na tę "sykomorę Drogi", by w swej małości spojrzeć z wyższego miejsca na Tego, który przechodzi. I może niespodzianie do nich powie: "Zacheuszu, zejdź! Pospiesz się, bo dziś muszę zatrzymać się w twoim domu".

Przygotowania
Mielecka Ekstremalna Droga Krzyżowa wyrasta na jedną z największych imprez masowych naszego miasta. Dzięki przychylności księdza proboszcza Czesaka, młodzi ludzie – których przecież dzisiaj trudno przyciągnąć do Kościoła – mają swoją imprezę, z którą się identyfikują, w której chętnie i masowo uczestniczą, którą zaczynają kochać.
Zaczynają kochać ból i wysiłek. Wbrew obiegowym opiniom o młodzieży, która podobno lubi wszystko co łatwe i wysiłku niewymagające. Przygotowania do trzeciej edycji mieleckiej Drogi rozpoczęły się we wrześniu. Przy organizacji pracował kilkunastoosobowy sztab, a potem duża liczba wolontariuszy. Łącznie było zaangażowanych ponad 70 osób. Wspierali nas strzelcy z Jednostki Strzeleckiej im. Gen. Sikorskiego, którzy czekali na ewentualne sygnały o jakimś wydarzeniu, w którym potrzeba byłoby ich pomocy. Dziewczęta i chłopcy ze Służby Medycznej Malta czuwali w pogotowiu, by nieść medyczną pomoc potrzebującym wędrowcom. Nie mówimy tu już o wcześniejszej weryfikacji opisów tras, które przecież wciąż ulegają zmianie, a mały szczegół  może spowodować nocą długie błądzenie i utratę sił. I każdą trasę trzeba ponownie przejechać na rowerze, by sprawdzić, czy wszystko jest OK. Roboty był ogrom.
 
Chętnych coraz więcej
Obserwujemy bardzo pozytywny odzew w społeczeństwie na ideę EDK. Spotykani po drodze ludzie serdecznie nas witali i pozdrawiali, kiedy na pytanie: "Czy to ta Ekstremalna Droga Krzyżowa?", uzyskiwali odpowiedź: "Tak, to ona". - To idźcie Bogiem – mówili starsi, a młodzi deklarowali, że w następnym roku na pewno sami pójdą. Wiemy, że część tych, którzy nie szli, bardziej zainteresują rozważania typu: ilu szło, ilu doszło, kto złamał lub skręcił nogę, kogo zabrało pogotowie, kto kogo "wziął na barana", kto był "dobrym Samarytaninem", a kto przyszedł ostatni i jak długo szedł. To też ważne sprawy, choć drugorzędne. Zapisało się 713 osób. Zapewne nie wszyscy poszli. Ci, którzy poszli, w znakomitej większości doszli. Chociaż ostatnie 10 kilometrów dla wielu to była prawdziwa droga przez mękę. I nie ma tu krzty przesady. Ale na pytanie, czy dojdą, mówili: Gdybyśmy teraz z rezygnowali, bylibyśmy głupi. Poza tym nic nieszczęśliwego, sensacyjnego się na trasach nie wydarzyło. Pielgrzymi EDK czytali na kolejnych stacjach krzyżowych takie dość specyficzne rozważania "na temat". I tak na stacji IX – Trzeci upadek pod ciężarem krzyża – mogli przeczytać taką konkluzję rozważań: "Panie, spraw, aby ta Droga Krzyżowa była dla nas momentem przełomu – upadku i powstania w sile".  Czas mamy szczególny. Czas przewartościowań wszystkiego i wszystkich. Upadają ideologie i autorytety. Gubią się kierunki. Ludzie nie umieją ze sobą żyć, wybaczać sobie, szukać rozwiązań problemów. Pojęcie rzeczy jednorazowego użytku przenosi się na człowieka, na małżeństwo, na idee. I tylko ci, którzy mają mocną wiarę, trwają. Bo wiara jest w dzisiejszym czasie jedyną pewnością. Ona jest skałą, której nie przezwyciężą nasze codzienne "moce piekielne". I stacja XIII EDK kończy się apelem: "Jezu, który umarłeś na krzyżu, dodaj wiary, gdy tracę poczucie sensu".
 
Warto iść
Ważny jest też sens przesłania stacji I. "Panie, naucz mnie wychodzić z moich wyobrażeń o drugim człowieku. Daj odwagę do tego, by "nie skazywać  innych na śmierć". Daj odwagę do tego, by wierzyć w tych najbardziej opuszczonych. Pomóż mi być ludzkim dla ludzi". To przesłanie z tej edycji EDK dla nas wszystkich. Zauważmy człowieka w człowieku. Naszego brata w człowieku. Także tym innej rasy i religii. EDK w swych naukach próbuje budować w młodym człowieku odwagę do bezkompromisowego życie. Jakże ważne dla młodych ludzi może być takie przesłanie:  "Panie, proszę Cię o odwagę podjęcia ryzyka walki o ważne sprawy, bez oglądania się na to, co pomyślą inni." Jak ważne to w dzisiejszych czasach konformizmu i powszechnego uładzenia, nie trzeba chyba tłumaczyć. To wezwanie do rewolucji duchowej ludzi młodych, do niezgadzania się z tym zastanym, skostniałym, stetryczałym światem, w którym przychodzi im żyć. Warto iść na Ekstremalną Drogę Krzyżową, by w scenerii nocnego zmęczenia przeczytać i przemyśleć podawane rady-modlitwy. A wtedy, nocą, w ekstremalnym zmęczeniu, inaczej się je czyta i rozumie, niż czytając gazetę. Warto spróbować. Bo nie warto żyć normalnie. Warto żyć ekstremalnie.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE