Teraz udało się sięgnąć szczytów: zadłużenia, krótkowzroczności oraz hipokryzji, jako że od początku swego szczodrego "radzenia" radni PiS głośno mówili o szukaniu oszczędności, zarazem wrzucając do obciążonego budżetu kolejne, zwykle niepotrzebne pozycje.
W tym roku przeszli samych siebie. Deficyt zakładany przez urząd miejski w projekcie budżetu miał wynieść 71 mln, czyli około 10 mln więcej niż ubiegłoroczny. Ale radni PiS poszli odważnie o krok dalej: głosując za wszystkimi ze swoich wniosków, sprawili, że kwota zadłużenia przekroczy 86 mln. W tym kontekście irytuje też fakt, że całkiem niedawno ci sami ludzie wstrzymywali budowę nowej biblioteki, bo będzie "za droga".
Jak wytłumaczyć ten festiwal inwestycyjnych fantazji z publicznych środków? Czyżby zbliżające się wybory samorządowe kazały radnym PiS bezsensownie podnosić niemały deficyt jeszcze bardziej? Czy taki "wodny park zabaw", użyteczny może cztery miesiące w roku (koszt prawie 3 mln zł), jest naprawdę niezbędną inwestycją? Kolejne zewnętrzne siłownie, boiska i place zabaw za miliony albo 200 tys. na "aleję gwiazd" sportu; pomysłów widać radnym nie brakowało, a za wszystko to w podatkach płacimy my – mieszkańcy.
Dwa lata temu radni PiS zdecydowali się na budowę nowej hali sportowej za przeogromną sumę, rozsądnie więc byłoby teraz ograniczyć inne, zbyteczne często wydatki. Niestety. Wychodząc chyba z założenia, że "po nas choćby potop", PiS bez namysłu zadłuża miasto dalej. Gdzie tu konsekwencja, gdzie te "oszczędności", które z pełną powagą panowie "zaradni" zapowiadali? Czy będą mieli odwagę przyznać, że rekordowy dług miasta to ich "dzieło"? Myślę, że w mieleckim PiS takiej odwagi zabraknie – obecni radni będą brnąć w niepamięć i obarczanie winą innych. Byle tylko dalej rządzić.