Zaprosiłem starostę, miałem nadzieję, że przyjdzie, zależało nam na tym - mówi sołtys Krzysztof Jachyra podczas niedzielnego zebrania wiejskiego w Chorzelowie. Chodnik z roku na rok jest w coraz gorszym stanie. - Wygląda on tak, jakby ktoś porozrzucał płytki chodnikowe i kazał nam po nich chodzić - dodaje. Jak sami się przekonaliśmy, odcinek ten rzeczywiście miejscami wygląda niebezpiecznie, płytki chodnikowe aż krzyczą o to, żeby coś z nimi zrobić. - Moja żona 5 lat temu idąc do kościoła, poślizgnęła się i złamała rękę. Szpara jest na 5 cm, jeśli się jedzie rowerem, to koła wpadają do tej dziury - mówi mieszkaniec Chorzelowa. Przypadków takich jest więcej. Kolejna kobieta, upadając, niefortunnie rozbiła głowę, z kolei mężczyzna kolano. - Wielokrotnie doszło na tym chodniku do niebezpiecznych zdarzeń, były złamania, były otarcia, zwichnięcia, potłuczenia. Są też osoby, które nie zgłaszają swojej szkody - mówi sołtys. Tymczasem słynny chodnik naprawiany był już trzykrotnie. Niestety, do tej pory nieskutecznie. - Czyżby to było aż tak trudne? - pytają poirytowani mieszkańcy Chorzelowa. Fakt jest taki, że odcinek ten od lat stwarza zagrożenie zarówno dla pieszych, jak i rowerzystów. Krzywy chodnik nie jest jedynym problemem. - Obecna organizacja ruchu na odcinku Chorzelów - Mielec zmusza nas, rowerzystów, do łamania prawa, ponieważ po chodnikach jeździć nam nie wolno. Drogi rowerowej, jak nie było, tak nie ma. Ten temat ciągnie się tak długo, że ma już brodę - podsumowuje Jachyra.
Więcej w 8 numerze Korso.