Po skończeniu szkoły, wśród absolwentów warszawskiej uczelni wybierana jest jedna osoba, która uzyskała najwyższą średnią ocen z całego toku studiów. Piotr ze średnią 5.0 jako jedyny takie wyróżnienie otrzymał. W maju odebrał od Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji, Mariusza Błaszczaka, ryngraf z dedykacją i dyplom dla najlepszego absolwenta. Podczas tej uroczystości został poproszony o zabranie głosu. - Wtedy też w imieniu wszystkich absolwentów powiedziałem kilka słów do ministra i wszystkich obecnych – mówi Piotr. Takich momentów było więcej. - Stresującą chwilą było przemówienie, które wygłosiłem na promocji oficerskiej w obecności prezydenta Polski Andrzeja Dudy i premier Beaty Szydło (wtedy Piotr otrzymał pierwszy stopień oficerski). Podszedłem do prezydenta i poprosiłem go o pozwolenie zabrania głosu (w obecności głowy państwa należy poprosić o taką możliwość) – mówi Piotr.
- Miałem średnią na studiach magisterskich 5.0, wyżej się nie dało. Trochę szkoda, nigdy nie dość stawiania sobie wymagań – uśmiecha się i dodaje: - Zawsze trzeba pracować nad sobą.
Jestem prymusem
Piotr nie ukrywa, że lubi się uczyć. Nie jest jednak typowym molem książkowym. - Nauka przychodzi mi z łatwością, może przez to nie musiałem cały czas siedzieć nad książkami – przyznaje. Gdy przychodzi sesja i jest kilka egzaminów, nie ma możliwości wszystkiego zdać na 5, zawsze jednak można poprawić coś w drugim terminie. Nauki w szkole pożarniczej jest sporo. - W ciągu jednego semestru zdarza się, że jest nawet 16 nowych przedmiotów – mówi. Jak wiemy, teraz straż pożarna nie tylko jeździ do pożarów, ale i do wypadków, powodzi, zagrożeń chemicznych czy radiacyjnych. Jest to więc bardzo duży zakres wiedzy związany z wszechstronnością służby strażaka. Mimo że szkoła pożarnicza do łatwych nie należy, Piotr postawił sobie poprzeczkę wysoko i nie zamierzał jej obniżać. - Po pierwszym semestrze, jak miałem same piątki, postanowiłem, że chcę, żeby tak już zostało – mówi.
Więcej w 21 numerze Korso