- Zaczęło się od potrzeby pomocy dla koleżanki z pracy (z PZL w Mielcu) - opowiada Łukasz Przybyło, pomysłodawca całego tego pozytywnego zamieszania. - Jej syn Maksymilian miał 6 lat, kiedy zachorował na raka. Rodzice chłopca najpierw sami dzielnie stawiali czoła chorobie. Chłopiec przeszedł chemię i radioterapię, przeszczepy, transfuzje i całą masę innych zabiegów. Kiedy okazało się, że leczenie dziecka w Polsce nie jest możliwe, a jego zagraniczne koszty są ogromne, rodzice musieli szukać pomocy. W końcu to walka o życie.
To był spontaniczny zryw
Maksymilianem, który ma dziś 8 lat, opiekuje się fundacja "Kawałek Nieba". Ale by fundacja mogła pomagać, potrzebuje funduszy. I o to postarali się pracownicy PZL, którzy postanowili pomóc koleżance i przeprowadzić akcje, które ułatwią zdobycie pieniędzy na leczenie. Do akcji włączyli się przyjaciele rodziny, miejscowa parafia. Ale pieniędzy wciąż brakuje. Dlatego miłośnicy biegania podjęli się biegać dla Maksia i równocześnie prowadzić zbiórki charytatywne. Datki są zupełnie dobrowolne i dowolne. Liczy się każda złotówka.
Biegacze z PZL nazwali się więc spontanicznie "Solidarni" i pod koniec maja, podczas mieleckiej imprezy turystycznej organizowanej przez klub górski Carpatia, po raz pierwszy pobiegli dla Maksia. 11 czerwca pobiegli po raz drugi. Tym razem dookoła Jeziora Tarnobrzeskiego. Organizatorami biegu byli tarnobrzeski MOSiR i Klub Biegacza "Witar".
Chcą biegać wszędzie tam, gdzie są organizowane duże imprezy dla biegaczy i wykorzystywać je do zbierania funduszy dla Maksia. Żeby przekonać wszystkich do swojej akcji, opowiedzieć historię Maksia, postanowili szukać medialnych patronatów. Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę - bo odzew ze strony mediów jest bardzo duży.
- W ciągu dwóch tygodni naszego istnienia zdołaliśmy uzyskać 5 patronatów medialnych oraz patronat honorowy i pierwszego sponsora technicznego - cieszy się Łukasz Przybyło. - Przyznam, że nie spodziewaliśmy się aż takiego odzewu. To ogromna niespodzianka.
W zamian za patronat i nagłośnienie historii Maksymiliana Jachyma biegacze prezentują loga mediów i firm, które im pomagają. Ale, co najważniejsze, pokazują swoje ogromne zaangażowanie, wielkie serca i wielką wrażliwość.
Liczą na pomoc sponsorów
- Po tak wielkim odzewie ze strony patronów medialnych wysłaliśmy zapytania o sponsorowanie naszych działań do ponad 60 firm - wylicza Przybyło. - Teraz tylko pozostaje czekać na odpowiedzi. Nie liczę na to, że wszyscy z zachwytem ruszą nam na pomoc. Zresztą to były na razie maile. Chciałbym się jeszcze spotkać z przedstawicielami firm, do których maile zostały wysłane. Będziemy prosić i szukać aż do skutku. W zamian zaproponujemy reklamy na naszych plakatach, potykaczach, roll - upach i na naszym profilu na FB oraz na stronie internetowej, którą chcemy stworzyć. Szukamy sponsorów, którzy zapłacą nam za każdy przebiegnięty kilometr. Ale potrzebni są też tacy, którzy ufundują nam opłaty startowe, pokryją koszty druku plakatów, żebyśmy byli medialni, ufundują kamerę do nagrywania na żywo transmisji z biegów, by przez to docierać do jak największej liczby osób zainteresowanych naszą działalnością i kruszyć serca. Potrzeb jest mnóstwo: opracowanie naszego logo, wydruk na koszulkach.
Pierwszy sponsor już jest. Została nim NSZZ "Solidarność" PZL Mielec, który ufundował stroje dla biegaczy. "Solidarnym" marzy się sponsor tytularny, dla którego nawet mogą zmienić nazwę swojej grupy.
Więcej w 25 numerze Korso