Wszystko zaczęło się w Skopaniu, na osiedlu, na którym kilka swoich bloków ma Tarnobrzeska Spółdzielnia Mieszkaniowa. W jednym z nich mieszka Edward Rusin. I to właśnie on zakwestionował nieprawidłowy wybór większości członków Rady Nadzorczej TSM na kadencję 2015 - 2018.
- Według mojej opinii wybór 9 spośród 13 członków rady nadzorczej nastąpił z naruszeniem zasady maksymalnie dwukrotnego pełnienia funkcji członka rady nadzorczej w następujących po sobie kadencjach - mówi Edward Rusin. - Dziewięciu członków rady miało pełnić swoją funkcję po raz trzeci. Nie godziłem się z tym faktem i w maju 2015 roku, po analizie prawnej, zapowiedziałem, że będę występował do sądu o stwierdzenie nieprawidłowości. Co powiedziałem, to uczyniłem. Sporządziłem pozew do Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu, podniosłem w nim fakt, że została złamana ustawa o spółdzielniach mieszkaniowych w tej części, która dotyczy kadencji w radach nadzorczych.
Tarnobrzeski Sąd Okręgowy w styczniu 2016 roku oddalił jednak powództwo. Ale uparty spółdzielca postanowił się odwołać od wyroku tarnobrzeskiego sądu do wyższej instancji. I tak sprawa trafiła do Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie, który prawomocnym wyrokiem z kwietnia 2017 roku w części uchylił wyrok sądu poprzedniej instancji, stwierdzając nieważność uchwały walnego zgromadzenia członków Tarnobrzeskiej Spółdzielni Mieszkaniowej w Tarnobrzegu w sprawie wyboru 9 członków rady nadzorczej na kadencję 2015 - 2018. Wśród tej dziewiątki znalazł się m. in. prezydent Tarnobrzega.
Prezes Tarnobrzeskiej Spółdzielni Mieszkaniowej w Tarnobrzegu Tomasz Lenard w rozmowie dla lokalnej rozgłośni radiowej stwierdził, że nie zgadza się z wyrokiem sądu, ale skoro jest on prawomocny, nie chce go komentować. By uzupełnić skład rady nadzorczej, która przez ostatnie dni działała w okrojonym, czteroosobowym składzie, zostały przeprowadzone wybory uzupełniające.
Tymczasem Edward Rusin nie zamierza składać broni. - To nie koniec, to raczej początek przyglądania się pracy spółdzielni i wydawania pieniędzy jej członków - zapewnia. I pyta: - Czy skoro członkowie rady nadzorczej działali niezgodnie z prawem, oddadzą pieniądze za swoją pracę? Jak nieoficjalnie się dowiedzieliśmy, miesięczne wynagrodzenie członka Rady Nadzorczej TSM to kwota od 1000 do 1800 zł, w zależności od pełnionego stanowiska. Licząc tylko po 1000 zł, przez 24 miesiące uzbierała się okrągła sumka wynosząca 216 tys. zł. Jeśli nieprawidłowo wybrani członkowie rady nadzorczej sami nie zadeklarują zwrotu pieniędzy, wniosek o to niebawem złoży Edward Rusin. - Jestem w porozumieniu z pewną krakowską kancelarią prawną, z którą przygotowujemy też wniosek o stwierdzenie nieważności uchwał Rady Nadzorczej TSM podejmowanych od maja 2015 do kwietnia 2017 roku. Zapowiada się więc kolejna rewolucja w spółdzielni.
A czy Państwo przyglądacie się pracy swoich spółdzielni? Czy staracie się mieć wpływ na to, kto Was, mieszkańców spółdzielczych bloków, reprezentuje w radach nadzorczych i czy wszystkie Wasze prawa są przestrzegane, a pieniądze wydawane tak, jak powinny? Czekamy na opinie i komentarze, które można wysyłać na adres: news@korso.pl