– Stawy Cyranowskie zostały poddane konsultacjom społecznym przez ówczesny zarząd, przez prezydenta Jacka Wiśniewskiego – przypomniał Szostak. – Te rzeczy, które zostały wtedy skonsultowane i uzgodnione, zostały wpisane do specyfikacji istotnych warunków zamówienia, a następnie odbyło się postępowanie przetargowe. Wyłoniono projektanta, który realizuje to zlecenie.
Mimo zgodności projektu z wcześniejszymi ustaleniami, pojawiły się głosy krytyczne, także od środowisk ekologicznych. W ich wyniku, jak wyjaśniał wiceprezydent, Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska nałożyła na miasto obowiązek przeprowadzenia pełnej inwentaryzacji gatunków ptaków zamieszkujących ten teren.
Szostak skomentował konieczność zatrudnienia ornitologa na koszt miasta:
– Miasto wyda [pieniądze] na człowieka, który przez cały rok będzie mieszkał w Mielcu i kontrolował ptaki na stawach. Zimą, wiosną, latem, jesienią będzie przeprowadzał inwenteryzację ptactwa, jakie tam pomieszkuje. Praca bardzo fajna, sam bym się z nim chętnie zamienił. Koszt? Około 100 tysięcy złotych – mówił. – Za tę kwotę moglibyśmy wyremontować 150 metrów asfaltu w jakimś osiedlu i mieszkańcy by z tego korzystali.
Jednak, jak podkreślił, może być z tego również wartość dodana:
– Może się dowiemy, że mamy jakieś naprawdę dzikie ptactwo, dzięki któremu Mielec stanie się potentatem. Skoro miasto "rozwija skrzydła", to może nie tylko mechaniczne, ale i naturalne.
Szostak szczegółowo omówił także zakres planowanych prac. Cały obszar objęty wnioskiem to 1,8 ha, jednak inwestycje mają być prowadzone tylko na 33 arach.
– To będzie przede wszystkim park zabaw dla dzieci, wiata – jak ustalono z mieszkańcami – palenisko, stoliki i krzesełka rekreacyjne. Do tego molo wchodzące w wodę i ścieżka – wymieniał.
Największe emocje, jak się okazuje, budzi planowany parking.
– To chyba największa kość niezgody – przyznał. – Obecnie przy stawach jest niebezpieczny łuk, z którego samochody szybko wyjeżdżają. Ustawienie miejsc prostopadle lub równolegle do drogi byłoby niebezpieczne dla wszystkich użytkowników – zarówno kierowców, jak i dzieci na rowerach. Najbezpieczniejsze rozwiązanie to wjazd i parking zaprojektowany zgodnie z zasadami bezpieczeństwa.
Zwrócił też uwagę na zgłaszane przez działkowców problemy z dostępnością miejsc parkingowych:
Wiele osób zostawia auta na parkingu przy ogrodach działkowych, zabierając miejsce działkowiczom i idąc dalej pieszo na stawy.
Los niektórych elementów projektu, w tym molo, nie jest jeszcze przesądzony.
Jeśli nie uda się pozyskać środków zewnętrznych, molo może zostać przesunięte lub ograniczone. Zobaczymy, na co nas będzie stać – dodał Szostak.
Wiceprezydent nie zgadza się z zarzutami, że inwestycja zaszkodzi środowisku.
To burza w szklance wody – ocenił. – Musimy sobie uświadomić, że te stawy w naturalny sposób zarastają. A główny problem projektu to to, że na początku nie poruszono tematu przegłębienia zbiornika, który jest dość płytki. Wiemy, że przy suchym lecie może tam brakować wody.
Zastrzegł jednak, że miasto nie planuje tworzenia kąpieliska:
Nie zakładamy miejskiego kąpieliska, bo to się nie wydarzy. Ale chcemy, żeby ta woda tam była. Im głębszy zbiornik, tym więcej tlenu, lepsze warunki dla ryb i ptaków – zakończył.
Spór o Stawy Cyranowskie prawdopodobnie jeszcze nie raz powróci na forum publiczne. Miasto zapowiada kolejne rozmowy, a przeciwnicy projektu – kolejne działania.
Komentarze (0)