W Kijowie jest zakaz wychodzenia na ulice przez cały weekend. "Godzina policyjna" - ma zakończyć się dziś do południa. WIele osób nadal ukrywa się w schronach. Publikujemy kolejne zapiski polskiego domibnikanina, który przebywa w ścisłym centrum Kijowa w klasztorze dominikańskim.
27 lutego, poranek
Krótko: Niebo nad Kijowem jasne. W naszej okolicy spokojnie. Ale co jakiś czas słychać pojedyncze wybuchy. W nocy kilkukrotnie był ogłaszany alarm przeciwlotniczy. Mamy świadomość, że na obrzeżach miasta jest gorąco. Widać wyraźnie, że wojna toczy się w różnych wymiarach. Tym tradycyjnym, ale też w internecie. Sieć pozwala z jednej strony organizować obronę i przekazywać niezbędne komunikaty. Z drugiej, siać panikę i zamieszanie informacyjne. Przykład z nocy: pojawiła się wiadomości o użyciu broni chemicznej prze RU. Stąd też pierwsze poranne oficjalne miejskie informacje dotyczą poziomu skażenia po obu brzegach miasta. Na jutrznię zerwali się tylko bracia i mieszkający u nas ksiądz. Reszta próbuje odespać niespokojną informacyjnie noc.
27 lutego, popołudniu
Krótko: trwa godzina policyjna do poniedziałku rano. Mamy doskonale warunki do jej przetrwania, bo możemy wyjść na klasztorne podwórko. Na ulicy pustki i cisza. Kilka razy jednak w pobliżu rozlegały się strzały z broni ręcznej. Pospolite ruszenie łowi dywersantów i sądząc z odgłosów, nawet im to wychodzi. Z tym większym zrozumieniem przyjmujemy fakt godziny policyjnej. W oddali odzywa się obrona przeciwlotnicza.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.