- Zauważyłem, że chleb się kończy, więc poszedłem do sklepu – mówi starszy mężczyzna. To było na głównej mieleckiej ulicy. Mężczyzna minął plac Armii Krajowej, gdy nagle w okolicy cukierni podeszła do niego nieznana mu kobieta.
- Wyszła jak spod ziemi, bo wcześniej jej nie widziałem – opowiada. Wyglądała... no wiecie, jak - speszył się. - Jak prostytutka! Miała taką krótką spódnicę i biust prawie cały na wierzchu. Nawet sobie pomyślałem, czy czasem jej za zimno nie jest, bo przecież jeszcze lata nie ma – mówi dalej.
Jak wynikało z rozmowy z 60-latkiem, okazało się, że kobiecie chodziło o pieniądze. Zaproponowała mu swoją usługę. Gdy pan Kazimierz usłyszał, jaką kobieta miała dla niego propozycję, oniemiał. - Mało zawału nie dostałem – mówił. - Uciekłem, bo co miałem zrobić - pytał: - Boje się teraz wyjść wieczorem do sklepu, bo jak mnie znowu zaczepi...
Pewnie uznalibyśmy tę sytuację za dość zabawną. Okazuje się jednak, że problem prostytucji w naszym mieście istnieje. O tym utwierdziła nas kolejna osoba dzwoniąca do nas wczoraj, w piątek. Mężczyzna, który chciał pozostać anonimowy, potwierdził nam, że również został zaczepiony przez kobietę proponującą mu swoje usługi. - Pierwszy raz się z czymś takim spotkałem - mówił oburzony: - I to jeszcze w Mielcu! Szok! komentował mężczyzna.
Warto wiedzieć, że w 1997 r. w życie weszła nowelizacja Kodeksu karnego. Po raz kolejny prostytucji nie zakazano i do dziś jej kwestia jest nieuregulowana prawnie.