O SPR Stali Mielec jest w ostatnim czasie głośno, nie tylko ze względu na wyniki czy powołanie do kadry Wiktora Kawki, ale także z powodu filmów, które nagrywa drużyna. W najbardziej kultowe postacie polskich seriali wcielają się zawodnicy i osoby związane z klubem.
Hitem internetu stał się Kiler w aranżacji Stali. Komisarza Rybę zagrał nie kto inny, jak Piotr Krępa, obrotowy mieleckiej drużyny. - Nie miałem wielkiego wyboru, od razu dostałem tę rolę. Wszyscy twierdzili, że się do tego nadaję. Z tego co słyszę, wyszło mi całkiem nieźle - mówi ze śmiechem Piotrek. - W tego typu projektach liczy się dobra zabawa, dzięki temu budujemy dobrą atmosferę w drużynie, dodatkowo jest to świetny sposób na promowanie klubu - dodaje.
Piłka nożna na początek
Piotr Krępa był bardzo żywiołowym dzieckiem. Na lekcji wf. nie było dyscypliny, której by nie lubił. - Byłem gruby, przez co ciężko było mi zaistnieć w piłce nożnej czy pływaniu, ale mimo że mi nie wychodziło, zawsze bardzo się starałem - wspomina obrotowy.Piotrek zaczął trenować piłkę nożną. W ślad za nim na treningi zaczął chodzić także jego brat. - Był na tyle dobry, że to jemu udało się grać w składzie ze starszymi, ja się niestety nie łapałem do drużyny. Mimo tego nigdy nie było między nami rywalizacji, bardziej wsparcie i wymiana doświadczeń. Od zawsze wiedziałem, że nie mam talentu do nożnej. Mój brat miał natomiast to coś. Tata za domem sam zbudował nam boisko, więc brat miał gdzie ćwiczyć.
W końcu przyszedł czas na piłkę ręczną, którą zarazili go trenujący znajomi. Ta dyscyplina sportu, a przede wszystkim pozycja, na której gra Piotrek, dała mu możliwość wykorzystania jako atutu, tego co w innych dyscyplinach często jest mankamentem. Dzięki swojej posturze i sile jest mocnym punktem drużyny i niezłą zagwozdką dla przeciwników.
Mierzyć wysoko
Piotr marzył, by móc trenować i grać z pierwszym zespołem Stali Mielec. - To był dla mnie szczyt marzeń - mówi. - Po jakimś czasie okazało się, że jestem w stanie to zrobić. Udało się. Obserwowałem, co się dzieje dookoła, kto trafia do kadry juniorskiej i uważałem, że nie jestem od nich wcale gorszy. Chciałem do nich dołączyć i znów udało mi się to osiągnąć. Dlatego teraz wiem, że trzeba mierzyć wysoko. Skoro udało mi się wszystko, to teraz czas na jeszcze trudniejsze zadanie. Marzę o kadrze narodowej, wiadomo, to byłby wyczyn, ale cały czas staram się do tego dążyć - dodaje Misiek.Obrotowy Stali doskonale pamięta swój debiut w seniorskiej drużynie. - To był mecz z Legionowem i nie był on dla mnie zbyt udany, choć rzuciłem wtedy dla Mielca pierwszą bramkę. Trenerem Stali był wtedy Ryszard Skutnik, za jego kadencji to był mój pierwszy i ostatni mecz. Później miałem długą przerwę. Zostałem wypożyczony do drugoligowego Sandomierza. Podbudowałem się tam, miałem możliwość gry, szło mi całkiem nieźle. Zauważył to następny trener Mielca, Paweł Noch, to on we mnie uwierzył i dał szansę. Wróciłem do Stali - wspomina.
Najwięksi fani
Największą fanką synów sportowców (brat Miśka gra w piłkę nożną) jest ich mama. Nauczycielka fizyki zawsze goniła swoje dzieci do nauki, ale gdy obaj zaangażowali się w sport, systematycznie śledzi ich dokonania i kibicuje.- Zawsze potrafiłem szybko nabić sobie guza na głowie, więc byłem częstym bywalcem pogotowia, mama zdążyła się już przyzwyczaić, że na meczu jej syn przelatuje przez barierki na boisku, kibice zamierają, a ja wstaję jak gdyby nigdy nic i biegnę dalej - mówi szczypiornista. - Ale mimo tego, że wielokrotnie wracam do domu obolały, z siniakami, to mam ogromne wsparcie mamy - dodaje.
Ważną postacią w życiu sportowca jest także dziewczyna, Karolina. Para jest ze sobą trzy lata. - Moja Karolina nie była wielką fanką piłki ręcznej, ale nigdy też nie była przeciwniczką sportu. Ręczną zainteresowała się bardziej, gdy zaczęliśmy się spotykać. Chodziliśmy razem do szkoły. Już wtedy była dla mnie piękna, ale niestety ona mnie z czasów szkoły nie pamięta - śmieje się sportowiec. - Karolina jest najlepszym motywatorem; kiedy jest dobrze, potrafi pochwalić, ale kiedy jest źle, to gani. Zresztą ona bardzo szybko znajduje plusy w każdej sytuacji i to w niej cenię - dodaje zawodnik.
Piotr Krępa cały czas udowadnia, że warto stawiać sobie wysokie cele i systematycznie się do nich zbliżać. W rozmowie z obrotowym widać, że piłka ręczna to jego wielka pasja. Mimo wielu obowiązków świetnie godzi treningi, grę i studia na Politechnice Rzeszowskiej. - Wiele osób twierdzi, że trzeba się urodzić z talentem do grania, ja jednak uważam, że ciężką pracą można osiągnąć wszystko. Małymi krokami do przodu - kończy obrotowy SPR Stali Mielec.