reklama

Popołudnie z... Pauliną Buziak-Śmiatacz

Opublikowano:
Autor:

Popołudnie z... Pauliną Buziak-Śmiatacz - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościRozmowa z olimpijką to czysta przyjemność. Jej opowieści o sporcie, który tak bardzo kocha, można słuchać godzinami. Dziś to Paulina Buziak-Śmiatacz wprowadzi nas w swój świat - świat igrzysk olimpijskich, mistrzostw, ale i ogromnych emocji, jakie na co dzień towarzyszą każdemu sportowcowi. W jej całkowicie podporządkowanym treningom życiu znalazło się miejsce także na inną pasję - motory. I to najlepiej ścigacze!

Paulina Buziak-Śmiatacz - chodziarka, od lat związana jest z kadrą narodową. Występuje na największych imprezach sportowych świata. Trenuje każdego dnia, bez względu na pogodę i nastrój. Rok temu wyszła za mąż i od tej chwili może liczyć na ogromne wsparcie ze strony męża. To on mobilizuje ją w trudnych momentach, towarzyszy na treningach, jest przy niej także w trakcie zawodów. Całkowicie akceptuje pasję żony.  

Codzienność sportowca
- Wstaję przed godziną 8, jem lekkie śniadanie – śmiejemy się, że sportowe śniadanie to dwie kromki chleba z dżemem, herbata albo dwa łyki kawy i tyle. Po dwóch godzinach zaczynam się rozciągać, następnie wychodzę na trening - opowiada Paulina. - Zaczynam jednostkę treningową, która jest zależna od tego, do czego w danej chwili się przygotowuję. Taki trening trwa około dwóch godzin. Trenuję na Stawach Nowaka, tam wyznaczyłam sobie trasę, zaznaczyłam punkty na chodniku, by pokazywały mi, jaki dystans mam już za sobą. Wcześniej mieszkałam i trenowałam w Podleszanach, tam są cudowne trasy, do tego czyste powietrze - mówi z rozrzewnieniem lekkoatletka.  Po południu zazwyczaj odbywa się trening uzupełniający - czyli 5-8 km chodu. 

Trenując na ulicach Mielca, chodziarka wzbudza niemałe poruszenie. W końcu nie co dzień można spotkać olimpijkę, zobaczyć jak ćwiczy, a nawet zamienić z nią parę zdań. Życie Pauliny podporządkowane jest zgrupowaniom, na których  bywa bardzo często. To na nich pod okiem trenera przygotowuje się do najważniejszych imprez sportowych. Rok temu były to igrzyska olimpijskie, w tym roku to mistrzostwa świata, na których jej start stoi jeszcze pod znakiem zapytania.

  - Decydujący będzie start na mistrzostwach  Polski w Białymstoku, po nim działacze zadecydują, czy pojadę na mistrzostwa świata, czy też nie - tłumaczy polska lekkoatletka. Jak sama mówi, oczekiwanie na decyzję jest stresujące. Poza niepewnością, dochodzi jeszcze trudność w doborze odpowiedniego treningu. - Nie wiem, jak zaplanować sobie kolejną część sezonu – czy nadal trenować pod dystans 20 km, czy nastawiać się na mniejsze dystanse w kraju - mówi Paulina.

Igrzyska olimpijskie
Wyjazd na igrzyska to marzenie każdego sportowca. Paulinie dwukrotnie udało się wystąpić na największej arenie świata - w Londynie (2012 r.) i w Rio de Janeiro (2016 r.). Jak sama mówi, to ogromne przeżycie. Pracowała na to latami. Droga do igrzysk w Londynie nie była jednak usłana różami. Mimo że 2012 rok to jeden z najlepszych sezonów chodziarki, to ze względu na bardzo wyrównany poziom wszystkich chodziarek mielczanka do ostatniej chwili musiała pilnować swojego wyniku i miejsca w kadrze. Gdy już udało się pojechać do Londynu, zmęczenie i stres wzięły górę. Kolejne igrzyska wypadły już znacznie lepiej. Paulina wiedziała, czego może się spodziewać, jak to wszystko wygląda, stres minął i wyniki poszły w górę. Następne igrzyska za trzy lata, Paulina Buziak-Śmiatacz zastanawia się, czy uda się jej tam wystąpić, jak mówi, wszystko zależy od zdrowia, bo ochota jest ogromna.

Pasja
Miłość do motorów zawdzięcza bratu. To on pierwszy zaczął interesować się motocyklami i to on kupił pierwszy sprzęt. Początkowo nie chciał jej go pożyczać, więc Paulina musiała zadowolić się tylko widokiem motocykla w garażu. Pewnego dnia brat, mając coraz mniej czasu na realizację pasji, postanowił sprzedać swój motor. Kupiła go Paulina, miała wtedy 22 lata. O swojego kawasaki dbała tak dobrze, jak tylko potrafiła. Pilnowała przeglądów, stanu paliwa.  

- Motocykle pasjonowały mnie od dziecka. Zrobiłam zatem prawo jazdy i kupiłam mój pierwszy motor. To było moją odskocznią od treningu. Minusem jazdy na motorze jest to, że sezon motocyklowy pokrywa się z sezonem sportowym, więc czasu na jazdę miałam niewiele. Często musiałam odpuścić i skupić się tylko na treningu. Trener wiedząc, że wracam do domu, prosił mnie, bym nawet nie próbowała wsiadać na motor, chciał mi to wybić z głowy - opowiada Paulina. - Nie dziwi mnie to, mam świadomość, że jest to niebezpieczna pasja - dodaje.

Na motor wsiadała w każdej wolnej chwili, jeździła nim nawet na treningi, czym wzbudzała spore zainteresowanie. Do dzisiaj podąża wzrokiem za dźwiękiem motoru przejeżdżającego ulicą. Niestety, w cyklu treningowym nie ma miejsca na pasję inną niż dyscyplina, którą się trenuje, stąd i Paulinie zaczęło brakować czasu na motocyklowe przejażdżki. Poza tym nie mogła pozwolić sobie na ryzyko urazu czy poważniejszą kontuzję, jaka mogła pojawić się w trakcie jazdy. Dlatego w ostatnim czasie przesiadła się z motoru na rower, który zresztą towarzyszył jej od najmłodszych lat. Teraz może pasję do rowerów dzielić z mężem. Mają swoje ulubione trasy, szczególnie w okolicach rodzinnych Podleszan, ale i w Mielcu nie brakuje ciekawych miejsc na wycieczki. 

Można więc powiedzieć, że pasja do pokonywania ogromnej ilości kilometrów towarzyszyła Paulinie Buziak-Śmiatacz od zawsze, czy to na motorze, rowerze, czy w trakcie uprawiania chodu. Pewne jest to, że nawet w wolniejszych chwilach od treningów Paulina nie próżnuje. Spędza czas aktywnie, jest w ciągłym ruchu, a chwile spędzone z mężem na rowerach są dla niej najlepszą formą relaksu.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE