reklama

Popołudnie z... Bogusławem Wyparło

Opublikowano:
Autor:

Popołudnie z... Bogusławem Wyparło - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościRozegrał ponad 600 meczów w polskiej ekstraklasie i 1. lidze. Nikt tak jak on nie potrafi trzymać nerwów na wodzy i to nie tylko na boisku. O powrocie do Mielca, walce o czyste powietrze i szansie dla dzieci na odniesienie sukcesu w piłce nożnej rozmawiamy z jednym z najbardziej znanych bramkarzy w naszym kraju.

Bogusław Wyparło na co dzień trener bramkarzy w FKS Stali Mielec, a od niedawna także dyrektor Akademii Piłkarskiej FKS Stali Mielec. Jako zawodnik grał w wielu klubach, mieszkał w wielu miastach, w których mógł zostać na stałe, mimo tego postanowił wrócić do Mielca.

Czyste powietrze dla dzieci

 

- Grałem w Warszawie, Łodzi, Szczecinie i z tych trzech największych miast najładniejszy według mnie jest Szczecin, ale zawsze wolałem mieszkać w mniejszych miejscowościach. Mielec całkowicie mi odpowiada, w końcu jestem rodowitym mielczaninem, tu się urodziłem – mówi Bogusław Wyparło. Mimo wielu pozytywów wynikających z mieszkania w Mielcu, jest jednak coś, co szczególnie przeszkadza byłemu bramkarzowi. - Odpowiada mi wszystko z wyjątkiem jednej rzeczy – Kronospanu. Niestety, to jest bardzo duży problem naszego miasta, nierozwiązany od wielu lat. To jest taka zadra, która bardzo mnie boli, niestety, można powiedzieć, że jesteśmy podtruwani – komentuje.

Trener Wyparło był wśród obecnych na spotkaniu organizacyjnym grupy chcącej walczyć z wcześniej wspomnianą firmą. Mimo że zdaje sobie sprawę, że to będzie bardzo trudna walka, nie zamierza się poddać. - Nie myślę o tym w kategoriach bania się, mam kolegów, którzy także działają w tej grupie i wiem, że Kronospan zdobywa ich adresy. Do niektórych wysyłają monity, chcą coś wskórać. Kronospan bardzo dokładnie analizuje osoby na zdjęciach publikowanych na Facebooku, które sprzymierzyły się przeciwko tej firmie. Ja walczę dla swoich dzieci i to jest dla mnie najważniejsze. Chcę, żeby oddychały zdrowym powietrzem. Jeśli będę mógł choćby w najmniejszym stopniu przyczynić się do tego, by coś się zmieniło, w jakiś sposób pomóc, to będę starał się to robić – mówi.

 Dyrektor akademii

Bogusław Wyparło ma dwoje dzieci -  14 - letniego syna, który gra w trampkarzach starszych Akademii Piłkarskiej Stali Mielec oraz 18 – letnią córkę, która interesuje się językami obcymi, biegle posługuje się już dwoma. Były bramkarz i obecny trener większość czasu spędza jednak poza domem. Ogrom obowiązków sprawia, że jego dzień zaczyna się o 8 rano, kończy około 21. - Oczywiście w miarę możliwości staram się z synem obejrzeć jakiś dobry mecz, ale faktycznie często brakuje mi czasu na takie stricte prawdziwe życie rodzinne, za co czasami dostaję po głowie od żony – tłumaczy. W ostatnim czasie zakres obowiązków "Bodzia W" poszerzył się o jeszcze jedną, bardzo ważną funkcję – został dyrektorem Akademii Piłkarskiej. - Po analizie ostatnich lat zarząd podjął decyzję, by przeorganizować akademię. Naszym celem jest, by młodzież z naszego regionu była w stanie przebić się do pierwszej drużyny Stali. Wszystko po to, by dać szansę naszym i by nie ściągać zawodników spoza Mielca – tłumaczy trener.

Bardziej chwali, niż krytykuje

Bogusław jako trener kieruje się jedną zasadą – dziewięć razy pochwal, jeden raz zgań. Te proporcje dotyczą jednak tylko młodych adeptów piłki nożnej, inaczej jest w przypadku dorosłych zawodników. - Tutaj na pochwały nie ma czasu, trzeba cały czas korygować błędy. W dorosłej piłce zawodnicy są ukształtowani pod względem psychiki, więc taką krytykę czy uwagi przyjmują dobrze, bo wiedzą, że chce się im pomóc. Inaczej podchodzi się do seniorów, inaczej do dzieci – mówi.

Trener i dyrektor w jednym najlepiej zna jasne, ale i ciemne strony sportu, szczególnie gdy zawodnik zaczyna zarabiać ogromne pieniądze. - Zawód piłkarza jest najpiękniejszym zawodem na świecie – mówi - ale wiadomo, jest się narażonym na różne pokusy. To są młodzi ludzie, którzy w pewnym momencie podpisują dobry kontrakt, zarabiają czasem nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie. Bywa, że niektórym niestety odbija. Dlatego w tej kwestii ważna jest mądrość trenerów, menadżerów, którzy powinni odpowiednio pokierować takim człowiekiem, aby po zakończeniu kariery nie obudził się z pustym kontem. Znam wiele takich przypadków, gdy zawodnicy zarabiali miliony złotych, a kończąc kariery nie mieli nic. Bardzo ważne jest zatem, by wokół sportowców byli odpowiedni ludzie, którzy w pewnym momencie będą mogli im pomóc i doradzić.

Talent to nie wszystko

W naszym mieście nie trzeba namawiać  młodzieży i dzieci do tego, by zechciały trenować piłkę nożną. W porównaniu z innymi dyscyplinami popularność nożnej nie maleje, wręcz przeciwnie, z roku na rok rośnie. Bogusław Wyparło, obserwując zarówno młodych zawodników, jak i tych doświadczonych, zaznacza, że receptą na odniesienie sukcesu nie jest talent, lecz ciężka praca. - Talent to góra pięć  procent. Nigdy nie byłem jakimś wybitnie utalentowanym bramkarzem w grupach dziecięcych, ale bardzo lubiłem pracować. Jeśli nie wychodził mi jakiś element i w czymś byłem słabszy, to starałem się nad tym pracować, po treningu. Po to, by przyjść za miesiąc, dwa i pokazać, że już ten element poprawiłem, że jestem na równi z kolegami lub lepszy. Na samym talencie można grać rok, dwa. Później na tle kolegów, którzy pracują systematycznie, okaże się, że to za mało i przegonią cię w bardzo szybkim tempie. 

Czytałem wywiad z właścicielem hotelu, w którym zatrzymała się reprezentacja Portugalii na mistrzostwach w Polsce. Opowiadał o Ronaldo, określił go tytanem pracy. Przed śniadaniem szedł na siłownię,  potrafił trenować trzy razy dziennie nawet w dniu meczu. Jest to człowiek perfekcyjnie przygotowany do każdego spotkania. Nie bierze się to tylko z jego talentu, ale z tego, ile wkłada we wszystko pracy. Podejrzewam, że bez tego nie byłby jednym z najlepszych piłkarzy na świecie. Bez pracy w piłce nożnej nic się nie osiągnie - mówi na zakończenie Bogusław Wyparło. 

 

WYJĄTEK: większą czcionką

"Talent to góra pięć  procent. Nigdy nie byłem jakimś wybitnie utalentowanym bramkarzem w grupach dziecięcych, ale bardzo lubiłem pracować. Jeśli nie wychodził mi jakiś element i w czymś byłem słabszy, to starałem się nad tym pracować po treningu.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE