Jeśli chodzi o województwo podkarpackie to w tym roku wykryto 11 ognisk ASF w gospodarstwach rolniczych i 188 przypadków u dzików. Prawie 1000 świń zutylizowano. To znacznie więcej niż rok temu.
Również powiat mielecki, w którym hodowla trzody chlewnej stanowi 30 procent hodowli całego woj. podkarpackiego, i który leży w żółtej strefie ochronnej ASF przygotowuje się na różne scenariusze. Albo budowa specjalnego ogrodzenia przed dzikami, albo kolejne odstraszające je opryski.
Polowania sanitarne przynoszą mizerne rezultaty
Jednym ze źródeł rozprzestrzeniania się wirusa ASF są dziki, których populacja na Podkarpaciu jest ogromna, mimo regularnych ostrzałów sanitarnych.
Danych dotyczących ilości odstrzelonych na Podkarpaciu przez myśliwych dzików nie ma. Powołując się na dane z „Rzeczpospolitej” polowania i odstrzały sanitarne przynoszą mizerne rezultaty. Od początku roku do dziś podczas odstrzału sanitarnego myśliwi zastrzelili 84,5 tys. dzików, z których jedynie 458 było zarażonych wirusem ASF (ok. 0,5 proc.). Trzeba było więc przysłowiowego ślepego trafu, żeby na polowaniu odstrzelić dzika chorego na afrykański pomór świń.
Dużo większą skuteczność w wykrywaniu przypadków ASF przynosi poszukiwanie przez myśliwych padłych zwierząt. Od stycznia do lipca przebadano 9924 znalezionych padłych dzików, a u 2326 wykryto ASF.
I choć poszukiwania padłych dzików są o wiele skuteczniejszą metodą w wykrywaniu ASF u tych zwierząt od ich odstrzału, to zgodnie z odpowiednimi rozporządzeniami ministra rolnictwa środki na nie są dużo mniejsze. Dofinansowanie polowań i odstrzału sanitarnego, które daje mizerne rezultaty, pochłonie w tym roku co najmniej 82,3 mln zł, a na dużo skuteczniejsze poszukiwania padłych zwierząt pójdzie zaledwie 2,3 mln zł.
Istniejące uregulowania prawne sprawiają też, ze padłe dziki opłaca się znajdować i zgłaszać do inspekcji weterynaryjnej tylko myśliwym i pracownikom Lasów Państwowych. Oni dostaną po 100–200 zł od znaleziska, a grzybiarze czy spacerowicze, którzy krążą po lasach i natrafią na padłego dzika ani grosza.
Ogrodzenie albo kolejne opryski w pow. mieleckim
Odstrzał sanitarny dzików, jak widać, jest mało skuteczny. Inne metody to budowanie ogrodzeń, które uniemożliwiają przedostawanie się dzików ze stref zapowietrzonych do wolnych od wirusa ASF.
CZYTAJ TAKŻE:W ostatnim tygodniu powiat mielecki bije rekordy. Mamy najwięcej zakażeń w województwie
W woj. podkarpackim wygrodzono m.in. odcinki autostrady A4 od granicy w stronę Rzeszowa oraz od zjazdu Rzeszów-Wschód w kierunku granicy z województwem małopolskim. Oprócz tego stosuje się bariery zapachowe, które wykonano m.in. wzdłuż przebiegu linii kolejowej na granicy powiatów tarnobrzeskiego i mieleckiego.
.
Wybudowaniem własnego ogrodzenia zainteresowany jest też powiat mielecki oraz ościenne – dębicki, ropczycko-sędziszowski, rzeszowski. O takim pomyśle na ostatniej sesji Rady Powiatu Mieleckiego mówił Piotr Chrabąszcz, Powiatowy Lekarz Weterynarii oraz radni.
- Jak na razie wykonywane były opryski substancjami odstraszającymi dziki i okazały się skuteczne – mówił podczas sesji Rady Powiatu starosta Stanisław Lonczak. - Propozycja postawienia ogrodzenia budzi szereg kontrowersji – dodał. - Rekomendacje jakie otrzymaliśmy dotyczą obszarów poza naszym powiatem to jest drogi krajowej, ewentualnie wojewódzkiej na terenie powiatu tarnobrzeskiego i kolbuszowskiego. Takie działanie ma sens jedynie wtedy, kiedy cała akcja byłaby skoordynowana z podobnymi działaniami ościennych powiatów.
Jednocześnie starosta zadeklarował, że jak będzie takie wspólne ustalenie to powiat mielecki wykona ogrodzenie na swoim odcinku.
Starostwie powiatu mieleckiego, dębickiego, ropczycko-sędziszowskiego, rzeszowskiego muszą się więc spotkać i wypracować wspólne stanowisko. I to szybko, bo dziki nie będą czekać.
Póki co powiat mielecki planuje przeprowadzić w najbliższym czasie kolejną, czwarta już akcję oprysku odstraszającego dziki.