FKS STAL MIELEC – RAKÓW CZĘSTOCHOWA 3:0
– Przeciwnik jest to na pewno bardzo dobry. Mecze z Rakowem zawsze były trudne, kończyły się jednobramkową różnicą, nie spodziewam się, by w sobotę było podobnie – oceniał przed meczem trener Stali Mielec Janusz Białek.
Przedmeczowe przewidywania Białka sprawdziły się w stu procentach. Mielczanie od początku mieli inicjatywę i totalnie opanowali środek pola. Jakub Żubrowski i Przemysław Lech wykonywali tytaniczną pracę w pomocy, dzięki której zawodnicy ofensywni mieli dużo swobody. Stali już pierwszą groźną sytuację udało się zamienić na gola. W 27. minucie Andreja Prokić oddał fantastyczny strzał, dzięki czemu jego drużyna wyszła na prowadzenie. Chwilę później Mateusz Cholewiak wykorzystał błąd Mielcarza i dograł idealnie do Prokicia, ale ten z najbliższej odległości trafił w słupek.
Raków potrafił się odgryźć. Tomasz Libera był bardzo skoncentrowany i nie dał się pokonać. W 39. minucie mielecki golkiper wybronił sytuację „sam na sam”, a chwilę później było już 2:0 dla gospodarzy. Premierowe trafienie dla Stali zdobył Szymon Sobczak. Zawodnik, który ma za sobą kilka występów w ekstraklasie, pewnym strzałem umieścił piłkę w siatce i Stal na przerwę schodziła z dwubramkowym prowadzeniem. – Źle weszliśmy w to spotkanie i od początku do końca nie potrafiliśmy złapać odpowiedniego rytmu gry. Stal umiała wykorzystać nasze błędy – stwierdził po meczu Przemysław Cecherz, szkoleniowiec ekipy z Częstochowy.
W drugą połowę Stal Mielec weszła dobrze i kontrolowała przebieg gry. Podopieczni Białka nie kwapili się jednak do konstruowania kolejnych akcji ofensywnych i tempo gry nieco spadło. Gospodarze z letargu obudzili się kwadrans przed końcem spotkania, gdy po składnej akcji gola na 3:0 strzelił Cholewiak. Chwilę wcześniej to Raków mógł zdobyć bramkę kontaktową, ale ponownie zawodnik gości przegrał pojedynek „sam na sam” z Tomaszem Liberą.
Więcej w 12 numerze Korso