Skoncentrowana dyspozytornia, nowoczesna siedziba, stosunkowo nowy sprzęt, trzy podstacje, wdrożone procedury i przede wszystkim ceniona w ogólnopolskim środowisku kadra są naszym dużym atutem. Wysoko specjalistyczne oddziały szpitalne, np. neurochirurgia czy naczyniówka, których próżno szukać w miastach podobnej wielkości, też mogą być źródłem satysfakcji.
Niestety, czas płynie i pewne problemy nie tyle nie zostały rozwiązane, co wręcz nawarstwiają się z każdym rokiem. Po pierwsze, straciliśmy szansę na utworzenie oddziału onkologii w najbliższej przyszłości. Patrząc na lawinowy wzrost zachorowań na nowotwory, oddział tego typu wydaje się kluczowy, ale w obecnej chwili sfinansowanie mieleckiej onkologii przez NFZ wydaje się niemożliwe. Po drugie, wielkim problemem jest luka pokoleniowa wśród kadry medycznej, która już powoduje wielkie trudności organizacyjne. Po trzecie, poprawy wymaga system leczenia w poradniach. Brakuje odpowiedniej liczby specjalistów, a poziom kontraktowania jest niesatysfakcjonujący, dlatego kolejki rozciągają się na kilka miesięcy. Ponadto dla lepszej organizacji pracy poradni specjalistycznych powinny one być umiejscowione w jednym miejscu. Kolejnym słabym punktem jest baza lokalowa oddziału ginekologiczno-położniczego w naszym szpitalu, która znacząco odbiega od współczesnych standardów i wymaga natychmiastowej przebudowy.
Podsumowując, systemowych trudności z opieką zdrowotną nie przezwyciężymy tylko z poziomu samorządowego. To, co możemy zrobić, to kłaść większy nacisk na lepszą organizację pracy, kulturę personelu, warunki lokalowe i wyposażenie. Porównując stan opieki zdrowotnej u naszych sąsiadów, w Mielcu nie jest najgorzej, ale aspirujemy przecież do najlepszych w Polsce, a do tej ligi teraz sporo nam brakuje.