reklama

Piłkarskie narodowe nadzieje. Komentarz Kuby Zegarlińskiego

Opublikowano:
Autor:

Piłkarskie narodowe nadzieje. Komentarz Kuby Zegarlińskiego - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościNiestety, mistrzostwa świata brutalnie zweryfikowały siłę reprezentacji Polski.

Nie leży nam ten mundial. W XXI wieku to nasz trzeci udział w tym turnieju i za każdym razem scenariusz jest taki sam, jakby ktoś złośliwie wciskał na klawiaturze swojego komputera: kopiuj i wklej. W 2002 roku, w 2006 i teraz, w 2018, nasza reprezentacja gra według schematu: mecz otwarcia, mecz o wszystko i mecz o honor. A przecież tym razem miało być inaczej. Mieliśmy drużynę, która dwa lata temu na EURO we Francji otarła się o półfinał, przegrywając ostatecznie po karnych z późniejszymi triumfatorami – Portugalią. Drużyna nie zmieniła się. Dalej gwiazdą zespołu jest Robert Lewandowski, w środku pola gra Grzegorz Krychowiak, na skrzydle biega Kamil Grosicki, a obronę trzyma Michał Pazdan. Niestety, mistrzostwa świata z całą siłą obnażyły nasze słabości.

Nasi piłkarze na EURO byli u szczytu formy. Po turnieju kupowały ich najlepsze kluby w Europie, takie jak Paris Saint Germain czy Napoli. Teraz sytuacja była jednak inna. Do Rosji pojechali piłkarze, którzy jeszcze niedawno leczyli bardzo groźne kontuzje (Milik, Błaszczykowski, Glik) oraz tacy, którzy w swoich klubach przestali odgrywać wiodące role. Taki Grzegorz Krychowiak miał problem, żeby wywalczyć miejsce w podstawowej jedenastce drużyny, która z hukiem spadła z angielskiej ekstraklasy. Przed rozpoczęciem turnieju sygnałów ostrzegawczych było więc sporo. Nikt jednak nie śmiał wątpić w potencjał naszych piłkarzy. Wszyscy pamiętali przecież znakomite i przypominane przez mnie wyżej EURO.

Również kibice swoją wiarę w zespół opierali głównie na wspomnieniach sprzed dwóch lat, nie zauważając jednocześnie, że większość naszych piłkarzy na zgrupowanie przed mundialem przyjechała po prostu bez formy. Wystarczył również rzut oka na składy personalne naszych grupowych rywali: Senegalu, Kolumbii i Japonii. Dwa pierwsze zespoły posiadały w kadrze zawodników, którzy grają w lepszych klubach i w ostatnim sezonie prezentowali się po prostu lepiej od naszych. Opierając się na takiej wiedzy, trudno było uwierzyć, że będziemy faworytami do wyjścia z grupy. Niestety, to musiało się tak skończyć. 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE