Z tego, że sieć jest wylęgarnią wszelkiego rodzaju dewiacji, sprawę zdaje sobie chyba każdy. Nic na temat skali tego zjawiska nie wie jednak ten, który nigdy nie odwiedził internetowego czatu. A już szczególnie, jeśli nie uczynił tego, podszywając się pod nastolatkę. Przekonaliśmy się o tym na własnej skórze.
Nasza prowokacja: Julka
Naszą redakcyjną nastolatką stała się Julka, której młody wiek sugerował już rok urodzenia dodany do nicku – 2002. Postać, jaką wykreowaliśmy, nie prowokowała, była zwykłą nastolatką, która lubi słuchać muzyki i wreszcie cieszy się, że ma wakacje. Za podstawową zasadę, logując się na czacie, obraliśmy nieinicjowanie rozmów – wszystkie, jakie przeprowadziliśmy, rozpoczęte zostały przez innych użytkowników czatu. Nie zdecydowaliśmy się również opatrzyć fikcyjnego konta żadnym zdjęciem, ani też podać tzw. „profilowych danych”. Co najważniejsze, zalogowaliśmy się do neutralnego z pozoru pokoju „Nastolatki”. Ten zakątek internetu w domyśle miał być miejscem służącym poznaniu rówieśników, porozmawianiu o wspólnych wiekowi tematach, a i być może – zawarciu znajomości.
Więcej w 27 numerze Korso