Już od godziny ósmej rano targowisko „Mój Rynek” zapełniło się stoiskami. Na kocach, stolikach i w skrzynkach pojawiły się najróżniejsze przedmioty – od dziecięcych zabawek, przez książki, płyty CD i kasety magnetofonowe, aż po porcelanowe filiżanki i stare aparaty fotograficzne.
Wielu mieszkańców wykorzystało okazję, żeby przewietrzyć szafy i pozbyć się rzeczy, które zalegały od lat. Nie zabrakło też przedmiotów nietypowych.
Wielu miłośników literatury grzebało w kartonach pełnych kryminałów, romansów, a nawet starych podręczników czy encyklopedii. Dzieci z kolei przyciągały kolorowe gry planszowe i zabawki – niektóre niemal jak nowe.
Organizatorzy podkreślają, że pchli targ to nie tylko okazja do tanich zakupów, ale także działanie proekologiczne, pozwalające ograniczyć ilość odpadów i dać przedmiotom drugie życie.
Ci, którzy nie zdążyli odwiedzić tej edycji, nie muszą się martwić – kolejne pchle targi z pewnością wrócą do Mielca, bo zainteresowanie jest coraz większe.
Komentarze (0)