reklama

Pacjentka dzwoniła 120 razy do przychodni! Zarejestrowała się dopiero osobiście [Interwencja]

Opublikowano:
Autor:

Pacjentka dzwoniła 120 razy do przychodni! Zarejestrowała się dopiero osobiście [Interwencja]  - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościO problemie z dodzwonieniem się do przychodni przy ulicy Sandomierskiej w Mielcu przekonało się wielu rodziców, którzy - jak sami przyznają - muszą mieć dużo szczęścia, żeby przez telefon umówić swoje chore dziecko do pediatry.

- Gdy ostatnio, po 120 bezskutecznych telefonach pojechałam tam osobiście i powiedziałam (i pokazałam!) paniom, że mam wykonanych tyle połączeń, to odpowiedziały mi, że do nich nikt od rana nie dzwonił. Kazały mi spojrzeć na telefon, mówiąc: "Widzi pani, nikt nie dzwoni, telefon milczy". Wtedy zaczęłam podejrzewać, że rejestratorki chyba celowo źle odkładają słuchawkę - pisze do nas pani Monika z Mielca.

 O sytuację przedstawioną nam przez kobietę zapytałam kierownika lecznicy, lekarza Andrzeja Podoska. Postanowiłam porozmawiać z nim telefonicznie. Do przychodni dodzwoniłam się po około godzinie, wcześniej sygnał był zajęty.

 - Rejestracja cały czas działa. Mamy jednak bardzo dużo małych pacjentów, zwłaszcza teraz przy zwiększonej zachorowalności. Każdy chciałby zarejestrować się przez telefon, ale nie zawsze jest to możliwe, nie jesteśmy w stanie odebrać wszystkich telefonów. Zaraz podejdę do rejestracji i wyjaśnię sytuację, o której mi pani powiedziała, żeby się już więcej nie powtórzyła - powiedział nam.

Sporo negatywnych wpisów dotyczących przychodni przy ulicy Sandomierskiej znaleźliśmy też w internecie, w facebookowej grupie dla kobiet z Mielca i okolic. Imiona kobiet zmieniliśmy.

- Jak mąż ma drugą zmianę, to jedzie koło 7.30, żeby zarejestrować dzieci do lekarza. Udaje się mu zapisać je na ostatnie wolne miejsca. Z trójką dzieci musiałabym chyba od 5 rano czekać przed przychodnią - pisze pani Anna.

Kolejny wpis: - Tam zawsze jest problem, żeby się dodzwonić, a zarejestrować się telefonicznie w przypadku choroby dziecka graniczy z cudem, najlepiej stać od rana w kolejce - pisze pani Katarzyna.

Innym problemem, na jaki zwróciła nam uwagę mielczanka, która poinformowała nas o trudności w dodzwonieniu się do przychodni, jest sposób podejścia rejestratorek do pacjentów. - Te kobiety zachowują się, jakby były tam za karę, są niemiłe, a wręcz niegrzeczne. Domyślam się, że praca z ludźmi jest trudna, ale mogłyby postarać się o odrobinę empatii do pacjentów - mówi nam pani Monika.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE