Lipa św. Jana Nepomucena była nie tylko przyrodniczą ciekawostką, ale też symbolem. Stała tuż obok kapliczki św. Jana Nepomucena, przy bocznej drodze. To tu odprawiano msze, organizowano koncerty, zjazdy motocyklistów, a nawet... lokalne walentynki.
W 2020 roku lipa zdobyła serca internautów w całej Polsce, wygrywając 10. edycję konkursu Drzewo Roku Klubu Gaja. Zdobyła aż 15 346 głosów, wyprzedzając m.in. Sosnę Falenicką z Warszawy oraz „Smutnych Braci” z Sosnowca. Dzięki zwycięstwu miała reprezentować Polskę w konkursie Europejskie Drzewo Roku 2021.
Burza przyszła nagle. „To było kilka sekund”
Nocą 24 czerwca nad regionem przeszła gwałtowna burza z ulewnym deszczem i bardzo silnym wiatrem. Lipa, która właśnie zaczęła kwitnąć i była wyjątkowo obciążona gęstym listowiem i kwiatami, nie przetrwała.
– To trwało tylko kilka sekund. Nagle zerwał się potężny wiatr. Lipa miała mnóstwo gałęzi i właśnie zaczęła kwitnąć. Pień był już słaby od środka. Nie wytrzymała tego ciężaru – mówi ze smutkiem Tadeusz Kurek, właściciel terenu, na którym rosła lipa. – Jeszcze raz zbiorę z niej kwiaty. Całe życie pod nią przeżyłem.
Mieszkańcy żegnają lipę
We wtorkowy poranek miejsce, gdzie przez dziesięciolecia stało majestatyczne drzewo, odwiedziły dziesiątki osób – pieszo, rowerami, samochodami. Przychodzili, by zobaczyć ją ostatni raz. Wielu robiło zdjęcia.
Co ciekawe, kapliczka św. Jana Nepomucena, która stała tuż obok, nie odniosła żadnych szkód.
W związku z pięcioleciem zdobycia tytułu Drzewa Roku, planowano zorganizowanie specjalnej uroczystości. Niestety, zamiast jubileuszu, przyszło pożegnanie.
Na razie trudno mówić o przyszłości miejsca. Mieszkańcy zastanawiają się, czy da się w jakiś sposób zachować fragment drzewa albo stworzyć niewielkie miejsce pamięci.
Komentarze (0)