Dębicka prokuratura szczegółowo opisuje to, co wydarzyło się w Grabinach (przysiółek Rędziny). Wstępnie informowano, że 65-letni mężczyzna zginął od ciosów cegłówką. Okazało się jednak, że była to metalowa rurka.
O zbrodni policjanci zostali powiadomienie w niedzielę ok godz. 16.40. - Świadek zdarzenia zgłosił, że młody, półnagi mężczyzna, ubrany jedynie w bokserki, stoi nad leżącym mężczyzną z zakrwawioną głową - mówi Artur Grabowski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie.
W cegłówkę w policjantów
Na miejscu funkcjonariusze zastali zgłaszającego, który wskazał im miejsce zdarzenia oraz osobę potencjalnego sprawcy.
- Mężczyzna ten widząc, iż funkcjonariusze zmierzają w jego kierunku odwrócił się i zaczął biec. Po chwili zaniechał ucieczki, skierował się w stronę policjantów, rozkładając jednocześnie ręce do góry. Następnie rzucił w kierunku funkcjonariuszy cegłówkę, którą trzymał w jednej z rąk - opisuje przebieg zdarzenia prokurator.
Mężczyzna był bardzo agresywny. Mundurowi zastosowali oni wobec niego chwyt obezwładniający i obalili go na ziemię. - Pomimo dokonania zatrzymania jego osoby i skucia w kajdanki w dalszym ciągu wyrywał się, szarpał i nie reagował na wezwania do zachowania zgodnego z prawem - opisuje przedstawiciel prokuratury.
Zmasakrowane zwłoki
W niedalekiej odległości od miejsca zatrzymania leżały zwłoki mężczyzny, a kilkadziesiąt metrów od tego miejsca należący do niego rower. - Zakrwawione zwłoki mężczyzny w wyniku zadanych w głowę ciosów odnalezioną w pobliżu metalową rurką, służącą do przywiązywania wypasanych krów nie posiadały czoła, ani oczodołów - mówi prokurator.
Zatrzymany 29-letni Tomasz B. natomiast na ciele posiadał liczne zadrapania i siniaki, a od pasa w dół schlapany był krwią z rozbryzgu. Badanie alkomatem wykazało, iż nie był pod wpływem alkoholu.
Odmówił zeznań
Śledczy ustalili, iż 65-letni pokrzywdzony tego popołudnia jechał rowerem. Niedługo przed zdarzeniem robił zakupy w jednym z dębickich sklepów. Przy sobie miał paragon, zakupy oraz kilkuset złotych.
- Przesłuchany przez policjantów Tomasz B. wyjaśnił, iż nie chce wypowiadać się na temat tego, czy przyznaje się do popełnienia zarzucanych mu czynów, czy też nie oraz skorzystał z prawa do odmowy składania - mówi Artur Grabowski.
We wtorek (27 sierpnia) prokurator przedstawił mieszkańcowi Cmolasu dwa zarzuty: zabójstwa 65-letniego mieszkańca powiatu dębickiego oraz stosowanie przemocy fizycznej wobec interweniujących funkcjonariuszy policji. - Podejrzany odmówił podpisania postanowienia w przedmiocie zarzutów, jak również protokołu jego przysłuchania. Oświadczył, iż rozumie treść zarzutów, ale się do nich nie ustosunkuje - dodaje prokurator.
Tomasz B. został tymczasowo aresztowany na trzy miesiące. Grozi mu nawet dożywocie.
W trakcie postępowania stwierdzono, że sprawca był notowany w związku z przestępstwami na terenie Francji, gdzie odbywał kilka miesięcy kary pozbawienia wolności za kradzieże. Był także karany na terenie Niemiec za przestępstwo dotyczące nadużyć finansowych w zakresie świadczeń publicznych.
Zaczepiał dzieci
Śledczy ustalili również, że dwa dni przez zabójstwem, Tomasz B. przebywał w dębickim „parku stomilowskim”, gdzie miał zaczepiać bawiące się tam dzieci.
- W związku z tym, iż w czasie podjętej wobec niego interwencji straży miejskiej, a następnie policji zachowywał się irracjonalnie i mówił sam do siebie, w asyście policji został przetransportowany karetką pogotowia do Szpitala Psychiatrycznego w Straszęcinie, gdzie nie został przyjęty w stan chorych i skierowany do przeprowadzenia badań podstawowych na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym Szpitala Powiatowego w Dębicy - wyjaśnia prokurator.
Przeprowadzone badania wykazały, iż był trzeźwy, jednakże próba na zawartość w jego organizmie marihuany dała wynik pozytywny.
- Następnie Tomasz B. został ponownie przetransportowany do Szpitala Psychiatrycznego w Straszęcinie, gdzie pomimo stwierdzenia u niego podejrzenia psychozy ponownie nie został przyjęty i ponownie przewieziony na Szpitalny Oddział Ratunkowy Szpitala Powiatowego w Dębicy celem wykonania badania tomografii głowy. Stamtąd Tomasz B. przez nikogo niepilnowany samowolnie się oddalił - dodaje przedstawiciel prokuratury.