Policjanci robią, co mogą
- Policjanci sprawdzają monitoringi i prowadzą inne czynności operacyjno-rozpoznawcze służące ustaleniu sprawców i odzyskaniu skradzionych samochodów – mówi nam o sprawie ostatnich „zgub” Urszula Chmura, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Mielcu. Jak podkreśla, działania funkcjonariuszy przyniosły skutki w roku ubiegłym, kiedy to na pięć skradzionych samochodów dwa udało się odzyskać. Serię ostatnich kradzieży znacznie utrudnia za to fakt, że złodzieje dokonywali ich albo późnym wieczorem, albo nocą. Zanim więc właściciele zorientowali się, że łupem padły właśnie ich pojazdy, te już od kilku godzin mogły znajdować się setki kilometrów od miejsca zdarzenia. - Z tego też względu, dążąc do namierzenia złodziei, stale współpracujemy z policjantami z ościennych powiatów i województw – dodaje rzeczniczka policji.
Niestety, jak dotąd żaden z okradzionych w tym roku mielczan nie odzyskał jeszcze swojego samochodu. A, dodać trzeba, łudząco podobnych do siebie przypadków kradzieży było już kilka.
Rok kradzieży w Mielcu
Przypomnijmy. O pierwszych w tym roku nocnych kradzieżach aut głośno zrobiło się końcem stycznia. Złodzieje mieli nosa, bowiem tylko jednej nocy wzbogacili się o warte 90 tys. złotych audi A5 z ul. Warneńczyka oraz audi A4 kombi z ul. Dąbrówki, w którym... znajdowało się sporo gotówki. W lutym miejsce w policyjnych kartotekach znalazły kolejne pojazdy: warte około 75 tys. Złotych audi A4 zaparkowane przed kradzieżą przy ul. Zygmuntowskiej oraz audi A3 skradzione z jednego z podwórek w Tuszymie, w gminie Przecław. Końcem kwietnia z Warneńczyka zniknął wart 28 tys. złotych seat leon, następnie zaś policja przyjęła zgłoszenie o kradzieży auta marki BMW335D. Właściciel wycenił pojazd na około 80 tysięcy. Po, rzec by można, wakacyjnej przerwie, która uśpiła czujność mieszkańców, złodzieje powrócili do gry, kradnąc wspomnianego już wcześniej seata i volkswagena. - Auta warte były kolejno około 20 i 16 tys. złotych – mówi Urszula Chmura, rzecznik KPP Mielec.
- Znam dwie spośród okradzionych w tym roku osób. Przez to czuję, że sprawa nie jest abstrakcją, ale faktycznie dzieje się tutaj, w Mielcu. I, co chyba wszyscy zauważyli, szczególnie w okolicach osiedli Smoczka, Smoczka I i Szafera – mówił nam mielczanin napotkany przy ul. Chałubińskiego, a więc w miejscu, w którym doszło do jednej z ostatnich kradzieży. Pytany o to, czy sam czuje się tam bezpiecznie, odpowiada: - Przy metodach, jakie stosują dziś złodzieje, raczej nikt nie może poczuć się stuprocentowo pewny tego, że zapobiegnie kradzieży auta.
Więcej w 49 numerze Korso