reklama

"Mielecki szpital jest bardzo dobry"

Opublikowano:
Autor:

"Mielecki szpital jest bardzo dobry" - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościW jakim stanie jest mielecki szpital? Co z planowanymi remontami? Czy uda się znaleźć nowych lekarzy? Sesja rady powiatu i punkt dotyczący sytuacji finansowej szpitala był dobrym pretekstem do zadania kilku pytań nowemu dyrektorowi, Józefowi Więcławowi. Po ponad 2 miesiącach jego rządów ocena sytuacji jest dosyć optymistyczna.

- Mielecki szpital jest bardzo dobry, a  jego szczególną wartością są ludzie, od lekarzy począwszy, po wszystkich na zapleczu technicznym, którzy  dbają i czuwają nad tym, by w szpitalu było bezpiecznie - przyznał dyrektor Więcław. -  Natomiast moim zdaniem jest przeinwestowany kubaturowo w stosunku do tego rozmiaru, który w tej chwili ma. Okazuje się, że można by było zrobić więcej, gdyby nie ryczałt i kontrakt,  jaki mamy z Podkarpackim Oddziałem Funduszu Zdrowia.

Więcław wychwycił też już pierwsze niedociągnięcia.

- Atmosfera wokół szpitala jest taka, że się wydaje, że wszystko jest cudownie, natomiast jeśli sprawdzi się stan tego szpitala wewnątrz, to moim zdaniem nie wszystko jest przemyślane i we właściwy sposób poukładane.  Mówiłem już o bloku operacyjnym; kosztuje ponad 14 milionów. Mamy limit, jeśli chodzi o kontrakt na oddziały, więc  limit  i ilość personelu nie pozwala na to, żeby realizować więcej zabiegów.  A skoro nie można ich więcej realizować, to w tym kwartale tych zabiegów po godz 14:35 było na wszystkie oddziały zabiegowe tylko 135. Jednak służby musimy trzymać w gotowości i stąd nie ma przychodów.

Po ponad dwóch miesiącach na dyrektorskim stanowisku Więcław widzi już też to, co musi zostać poprawione. - To bardzo dobry szpital - podsumowuje. -  Tylko trochę rozregulowany, ale nie wiem, w którym okresie to nastąpiło. Zbyt częste  zmiany na kierowniczych stanowiskach do tego doprowadzają, że nie ma tej ciągłości. Sposób zarządzania każdego kolejnego dyrektora jest nieco inny, bo każdy widzi trochę inne rozwiązania. Jeśli dałoby się wszystko uporządkować i wdrożyć to, co już zaczęliśmy, to myślę, że będzie dobrze.

Co dyrektor zamierza zrobić z największą bolączką szpitala, czyli brakiem lekarzy?

- Największym problemem jest brak personelu.  I niestety, na rynku lekarzy nie ma, będzie ich brakowało, zresztą brakuje już obecnie.  Czy będzie nas na nich stać, jeśli w okolicy będzie bardzo duże zagęszczenie szpitali, i ci sami lekarze niejednokrotnie dyżurują w dwóch, trzech szpitalach? - zastanawia się Więcław. -  Czy te wszystkie oddziały będziemy w stanie utrzymać, w ościennych szpitalach i naszym szpitalu, czy w pewnym momencie  nie zabraknie lekarzy chętnych do pracy?

W planach na modernizację szpitala jest też remont oddziału ginekologicznego. W tej chwili badane są  kosztorysy, ale dyrektor nie jest w stanie jeszcze powiedzieć, czy te ponad milion złotych starczy i jaki zakres prac można nim objąć. Jest to temat złożony, a zakres  remontu trzeba kroić na miarę finansów. To, co słyszymy o finansach szpitala, nie napawa optymistycznie. Jednak - jak twierdzi Józef Więcław - nie da się inaczej. - Największym problem jest skala wynagrodzeń, czyli kosztów pracy. Czy chcemy, czy nie, te koszty będą rosły - przekonuje. - Pracownicy chcą coraz więcej zarabiać, a ponieważ brakuje lekarzy na rynku, to żeby ich pozyskać,  trzeba im zaproponować wyższe stawki. Jeżeli rząd podwyższa grupie zawodowej zarobki i to w znaczny sposób, o 1600 zł brutto,  to należało się z tym liczyć, że w ślad za tym pójdą inne grupy zawodowe, jak pracownicy laboratoriów czy fizjoterapia.  I tu rząd napuścił załogę na dyrektora szpitala, że te środki finansowe mamy. A my ich nie mamy, tylko stoimy pod pręgierzem, że musimy te środki wydać, żeby choć trochę zniwelować tę różnicę w wynagrodzeniach, żeby za chwilę szpitala nie trzeba było ewakuować, bo jeśli diagnostyka czy analityka przestałyby funkcjonować, to  nie funkcjonuje też szpital. Taka wiedzy przyświeca mi z doświadczenia i w związku z tym podjąłem starania, żeby ułożyć się z pracownikami, żeby zapanował spokój, żeby załoga chciała pracować,  żeby była atmosfera do pracy i do tych wszystkich zmian, które wprowadzamy. Nie są one obojętne dla pracowników, bo  powodują, że nakładamy większe obowiązki.

- Poprzednicy planowali stratę w wysokości 14 milionów złotych,  to nie można mieć pretensji, że w tym roku trzeba dopłacić 1 700 000 do szpitala - podsumowuje dyrektor Więcław.  - 95% szpitali w skali kraju nie bilansuje się. To nie oznacza, że 95 % dyrektorów nie ma kompetencji, nie wie, jak zarządzać, a organa nadzorcze nad nimi zbyt słabo czuwają.  Na jednym biegunie mamy oddział, który przynosi ponad milion złotych zysku, a na drugim  oddział z milionową stratą.  To jak to jest, jednym oddziałem się potrafi zarządzać, a drugim nie? Mieliśmy otwarte spory zbiorowe, wiemy, czym one grożą.  W ościennych szpitalach już zaczęły się strajki, jeśli chodzi o analitykę, zwolnienia chorobowe, urlopy i żeby temu zapiec, jedną z moich pierwszych decyzji było to, że spotkaliśmy się czterokrotnie ze związkami zawodowymi. I wypracowaliśmy taki konsensus, który na chwilę zawiesza broń. Po tych regulacjach płacowych czynimy wszystko, żeby szpital uporządkować, choć nie łudźmy się, że finanse szpitala zostaną poprawione, bo po prostu tego się nie da zrobić. Należy zadbać, żeby z właściwą starannością leczyć pacjentów, żeby byli zadowoleni z naszych usług, żebyśmy byli konkurencyjni na rynku, żeby jak najszybciej odzyskać certyfikat  i poukładać to tak, by lekarze chcieli do szpitala przyjść - nakreślił swoje plany dyrektor Więcław. 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE