Kilka miesięcy temu magistrat ogłosił, że "chwilowo" wstrzymuje odbiór odpadów gabarytowych na swoich punktach selektywnej zbiórki. Urzędnicy poprosili mieszkańców o to, żeby "wstrzymali się" z oddawaniem tego typu odpadów, bo nie będą one przyjmowane. Jaka jest sytuacja po kilku miesiącach od wstrzymania odbioru? Niektórzy mówią mocnymi określeniami: "jesteśmy po prostu zalani odpadami". Widać to było jeszcze kilka dni temu dosłownie na wszystkich osiedlowych wiatach śmietnikowych, gdzie ludzie wyrzucali stare wersalki, meble, elementy budowlane. Te odpady leżały tam już po kilka miesięcy i nikt się nimi nie przejmował. Sytuacja jest bardzo poważna, bo - jak się okazuje po ostatniej sesji rady miasta Mielca - rozwiązania raczej na razie nie ma.
Jestem w szoku
Do redakcji zgłosił się mieszkaniec osiedla Smoczka, który dwa tygodnie temu postanowił zrealizować mały remont na swojej działce. Wspólnie z żoną remontował mały domek gospodarczy. W ramach remontu i sprzątania zebrali kilkanaście rzeczy, które chciał oddać do Punktu Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych. - Zebraliśmy trochę drewna, szkło, papę z dachu. Pracowaliśmy przy tym pół dnia. Tak czy siak, było to bardzo dobrze spakowane na naszą przyczepę. Pojechałem z tym do PSZOK-u, który znajduje się za cmentarzem. Tam pracownik powiedział mi tylko, że odpadów nie przyjmuje. Na moje pytanie, co w takim razie mam z tym zrobić, powiedział, że to nie jego sprawa. Byłem w totalnym szoku. Wróciłem z tym na działkę i tak to czeka - opowiada nam mieszkaniec Smoczki.
Z pewnością od sierpnia, czyli od momentu, kiedy miasto wstrzymało odbieranie takich odpadów, takich historii było wiele. Niektórzy mieszkańcy, wracając z PSZOK-u, po prostu pojechali pod osiedlowe wiaty śmietnikowe i tam podrzucili swoje odpady. Tam sobie leżą i czekają "na lepsze czasy".
Zróbmy coś z tym
Temat odpadów gabarytowych pojawił się na sesji Rady Miasta Mielca w ostatnią środę, 30 listopada. Radny Jarosław Szczerba w zeszłym tygodniu przeszedł się po Mielcu i zrobił kilkanaście fotografii wiat śmieciowych. Po krótkiej prezentacji okazało się, że prawie na każdym osiedlu składowane są odpady gabarytowe. Powoli sytuacja wymyka się spod kontroli.
- Na zdjęciach prezentuję stan na dzień dzisiejszy. Chodzi zarówno o osiedla Borek, Smoczka, jak i centrum miasta. Mam nadzieję, że w końcu urząd miasta zrobi coś w tej materii. To, co dzieje się od sierpnia na terenie naszego miasta, woła o pomstę do nieba. Mam świadomość i rozumiem, że Kozodrza nie odbiera tych odpadów (obecnie Mielec zawozi odpady do Zakładu Usług Komunalnych w Kozodrzy), ale dlaczego mają na tym cierpieć mieszkańcy? - pyta Jarosław Szczerba. Radny dodaje, że obecnie "składowane" odpady stwarzają zagrożenie dla dzieci, które wykorzystują te miejsca do zabaw. - Sam widziałem taką sytuację, jak dzieci bawią się tam w chowanego. Tylko czekać, aż dojdzie do jakiejś tragedii. Wiem, że zaczyna to być zbierane przez MPGiK, ale proszę w imieniu mieszkańców, żeby te odpady zebrać szybciej - komentuje Szczerba.
Rzeczywiście interwencja radnego bardzo szybko została zrealizowana. Pracownicy MPGiK dzień po sesji miejskiej zebrali wszystkie odpady z terenu osiedlowych wiat śmietnikowych. Wiemy, że była to jednorazowa akcja, a co dalej, wciąż nie wiadomo.
Więcej w najbliższym w KORSO
