Kwestia zanieczyszczenia powietrza jest dla mieszkańców Mielca bardzo ważna. Ostatnie miesiące pokazały, że świadomość skali tego problemu wśród mieszkańców jest już większa. Jak działacze stowarzyszenia oceniają to, co dzieje się w tym temacie w mieście?
Świadomość jest większa, do czego niewątpliwie przyczyniły się niedawne protesty, które zaangażowały wielu ludzi, jednakże wciąż daleko nam do powszechnej wiedzy o problemie wśród wszystkich mielczan. Wiele osób wciąż nie rozumie, że to, czym pali w kotłach i piecach, wpływa na powietrze, co widać szczególnie zimą. W naszym mieście mamy też problem ze sposobem, w jaki informujemy o występowaniu smogu; realnie nie ma żadnego sytemu ani procedury, które dawałyby możliwość informowania mieszkańców o tym, że powietrze w ich okolicy jest fatalnej jakości. Pokazują to ostatnie dni; mieliśmy do czynienia z przekroczeniami na poziomie 500 procent, tymczasem wiedzą o tym raczej zainteresowane problemem osoby. Dla mnie osobiście to skandal, że doszło do sytuacji, że dzięki czujnikom wiadomo, że miejscami zanieczyszczenie powietrza jest w skali zagrażającej życiu i zdrowiu, a jednocześnie ani urząd miasta, ani starostwo w żaden sposób nie zareagowały i nie poinformowały mieszkańców. Skoro mamy na terenie miasta całkiem rozbudowaną sieć czujników Airly, które zresztą w większości zamówiło miasto, to dlaczego nie wykorzystuje się tej wiedzy i nie informuje mieszkańców? Dla przykładu, w sieci Airly mamy m.in. czujnik na ulicy Broniewskiego na osiedlu Wolności. Wystarczy, że kilkanaście kominów zabudowy jednorodzinnej osiedla mocniej zadymi okolicę i dochodzi do sytuacji, w której te kominy odpowiedzialne są za zanieczyszczenie dosięgające tysięcy osób. Problem jest naprawdę ogromny. W działania, które realnie i systemowo mogą poprawić sytuację, powinno włączyć się starostwo, organ formalnie odpowiedzialny za ochronę środowiska w naszym rejonie, który przez ostatnie 4 lata pozostawał praktycznie bierny. Działania nie powinny być skupione tylko na samym mieście, gdzie jest sieć czujników. Nie wiemy, co dzieje się w sąsiednich gminach, gdzie domów jednorodzinnych nie brakuje. Faktycznie, jest coraz więcej osób, które są tego świadome, ale potrzeba nieustannego nacisku na władze lokalne, by z tym problemem realnie walczyć. A to nie jest łatwa walka.
Świadomość mieszkańców dotycząca istnienia problemu smogu na pewno została wzmocniona przez istnienie w Mielcu sieci czujników Airly. To faktycznie działa, bo wielu z nas faktycznie sprawdza, co dzieje się w powietrzu, a wszystkie negatywne zjawiska wrzuca chociażby do sieci.
Istotnie, ta świadomość została wzmocniona, myślę, że przede wszystkim przez protesty przeciwko jednej z firm działających na strefie, jednakże dziwi mnie fakt, że te protesty zdają się nie dotyczyć całości problemu. Uważam, że należy uświadomić mieszkańcom, że poza emisją przemysłową mamy naprawdę poważny problem ze smogiem. Jestem naprawdę ostatnią osobą, która miałaby bronić Kronospanu, bo przez te wszystkie lata ta firma po prostu "zapracowała" sobie na niedawne protesty i niespotykane dotąd zainteresowanie jej działalnością. Żadne akcje PR-owe ani tzw. greenwashing nie zmienią tego, co działo się przez ostatnie 20 lat, tym samym niezadowolenie mielczan nie powinno nikogo dziwić. Kronospan potrafi generować uciążliwości przez 365 dni w roku, ale przez te kilka zimowych miesięcy bardzo uciążliwe stają się też emisje wielu gospodarstw domowych. Mam wrażenie, że uwaga wielu osób skupiona jest jedynie na Kronospanie, problem smogu jest pomijany, gdy kwestia zanieczyszczenia powietrza powinna być traktowana całościowo. Wielu mielczan nie zdaje sobie sprawy, że w zimie są takie dni, gdzie większy problem generują domy niż przemysł. Wiem, że ta opinia może być niepopularna, ale nawet jeśli Krono zostałoby zamknięte np. jutro, to problem ze smogiem w zimie będzie taki sam.
Działania naprawcze są podejmowane. Rada miasta poprzedniej kadencji z programem dofinansowań wymiany pieców czekała bardzo długo. Zalążki programu poznaliśmy w sumie pod koniec kadencji. Nie było za dużo pieniędzy do wydania na ten program. Co sądzisz o tych działaniach? Rusza też program rządowy.
Tak, wiem o programie rządowym, ale tutaj trzeba postawić istotne pytanie: czy faktycznie rząd będzie miał pieniądze, żeby wszystkie obietnice związane z tym programem móc zrealizować? Dobrze, że stworzono program, nawet jeśli zlikwidowano po objęciu władzy istniejące i działające już wtedy programy poprzedników. Natomiast, gdy czytam, że planuje się dołożenie wielu miliardów złotych do rosnących kosztów prądu, to należy zastanowić się, skąd będą pieniądze na termomodernizację i wymianę pieców? Wracając do naszego miasta, chciałem przypomnieć, że przez ostatnie cztery lata, kiedy większość w radzie miasta miał PiS, program wymiany pieców pojawił się de facto po koniec kadencji i to w bardzo okrojonym zakresie – 200 tys. złotych w pierwszej edycji programu zakrawa na kpinę, nie na poważne podejście do problemu. Przy tej skali miejskiego programu i wyasygnowanych na niego funduszy, wymiana pieców w mieście zajęłaby około kilkudziesięciu lat. W tym samym czasie lekką ręką wydaje się kilka milionów na... wodny plac zabaw. Ktoś mógłby powiedzieć, że to trochę ekstrawaganckie. Podobną ekstrawagancją jest, moim zdaniem, 150 mln wydawane na nową halę sportową, gdy przez 5 miesięcy rok w rok miasto dusi się w węglowym dymie. Myślę, że pełniący funkcję prezydenta Fryderyk Kapinos traktował sprawę czystości powietrza poważnie, niestety, tego samego nie można powiedzieć o poprzednim staroście, za którego rządów np. wniosek o nowe czujniki zanieczyszczenia powietrza w powiecie został całkowicie zignorowany, nie wspominając o braku innych działań. Mam nadzieję, że nowe władze podejdą do tego problemu poważniej, szczególnie że są możliwości i konieczność podjęcia zdecydowanych kroków.
Przypomnijmy, z jakim problemem mamy do czynienia w Mielcu. Przecież nie można tego powietrza porównać do tego chociażby z Małopolski.
Małopolska, a szczególnie Kraków, pokazuje, że z problemem da się walczyć, choć zmiany nie następują z dnia na dzień. Na terenie Mielca mamy bardzo duży obszar niskiej zabudowy jednorodzinnej, która generuje emisje z kotłów i pieców opalanych węglem i paliwami pochodzenia węglowego, a nawet śmieciami. W momencie gdy temperatura oscyluje w okolicy 0 stopni, wszystkie te piece powodują ogromną emisję pyłów i gazów, a w to wszystko włączają się emisje przemysłowe, których bywa sporo i one też potrafią być uciążliwe. Niestety, nadal nie wiemy dokładnie, ile emisji przemysłowych snuje się nad miastem i jego okolicą, mieszając się ze smogiem. Problemem są też stare samochody z kopcącymi silnikami diesla czy wyciętym filtrem DPF. To wszystko się kumuluje i potem mamy taki efekt, jak przekroczenia poziomów pyłów o 500 procent ponad normę. Warto zaznaczyć, że normy, czy tzw. poziom dopuszczalny, (np. 50 ug/m3 pyłu PM10) obowiązujące w Polsce, w innych krajach stanowią już poziom informowania, że powietrze jest zanieczyszczone. Są i takie kraje, gdzie podobne zanieczyszczenia to już powód do alarmu. Pomimo ogólnopolskich przepisów, samorządy lokalne mogą ustalić, kiedy i przy jakim poziomie zanieczyszczeń należy informować mieszkańców o zagrożeniu; mam nadzieję, że mieleccy radni o tym wiedzą.
Sejmik Woj. Podkarpackiego wprowadził uchwałę antysmogową. Oczywiście tutaj potrzeba jeszcze bardzo dużo prac, żeby ustawa wprowadziła prawo obejmujące wszystkie aspekty problemu. Uważasz, że w Mielcu i powiecie mieleckim samorządy też powinny tworzyć swoje uchwały? W naszym regionie za ochronę środowiska odpowiada starostwo.
Myślę, że faktycznie wprowadzanie takich uchwał ma sens, ale podkarpacka uchwała zakłada zdecydowanie za długi okres przejściowy. W Mielcu, uważam, potrzebne są zmiany prawa lokalnego, edukacja w celu zwiększenia świadomości problemu. Nade wszystko jednak potrzebne jest wyeliminowanie palenisk węglowych, podłączenie sieci ciepłowniczej tam, gdzie to możliwe, stopniowe przechodzenie na OZE i piece gazowe oraz dopłaty do np. gazu dla tych domostw, których na to paliwo nie stać. Problemu nie da się załatwić programem wymiany pieca węglowego na inny węglowy czy uchwałami wprowadzanymi tylko po to, by było widać, że "coś się robi". Trzeba planu na lata, który będzie realizowany konsekwentnie i ponad polityką. Tego obecnie nie ma.