Po kilku godzinach ciężkiej pracy miłośnicy lotnictwa odsłonili w ziemi silnik amerykańskiej maszyny B-17, a następnie wyciągnęli go z dużego dołu na powierzchnię. Po pewnym czasie odkryli drugi z silników, a później trzeci. Są dość zniszczone, ale stanowią niewątpliwie gratkę dla pasjonatów lotnictwa i naukowców z Uniwersytetu Rzeszowskiego.
- Znalezisko jest dosyć znaczące, ponieważ to jeden z najbardziej znanych amerykańskich bombowców. Samolot jest mocno zniszczony, ale z takich ciekawszych fragmentów udało się odnaleźć na przykład manierkę należącą do jednego z pilotów; być może uda się po oczyszczeniu zidentyfikować właściciela - mówi nad znaleziskiem Paulina Gorazd - Dziuban z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Rzeszowskiego. - Znaleźliśmy także element samolotu, który został przestrzelony. Części te zostaną zinwentaryzowane i przewiezione na teren Aeroklubu Mieleckiego, a tam oczyszczone i jeszcze raz opisane, tak aby można było powiedzieć, jaka część tego samolotu zachowała się do dzisiaj – dodaje.
Pasjonaci lotnictwa oprócz silników maszyny znaleźli także setki małych elementów pochodzących z rozbitego samolotu. Są plany, by trafiły do planowanego Muzeum Przemysłu Lotniczego w Mielcu.
Cała więc akcja (zresztą nie pierwsza i zapewne nie ostatnia) okazała się niewątpliwym sukcesem ludzi, którzy pałają miłością do lotnictwa.
Więcej w najnowszym 41 numerze KORSO.