Mielec. Pierwsze pana skojarzenie z tym miastem to...
To miejsce, w którym przede wszystkim spędziłem swoje dzieciństwo i z tym etapem mojego życia kojarzy mi się najbardziej. Urodziłem się w Mielcu, choć już czas szkoły średniej minął mi w Liceum Plastycznym w Rzeszowie. Studia malarskie spędziłem w Krakowie, który stał się moim drugim domem. Ale oczywiście wracam tu czasami.
Dzieciństwo kojarzy pan z Mielcem, ale nie tylko z nim...
Tak, bo to również czas, w którym odkryłem, czym jest malarstwo i jak bardzo jest mi bliskie. Miałem nawet problemy w szkole, bo nauczyciele bardzo często zwracali mi uwagę, że zamiast uważać na lekcjach, zajmuję się rysowaniem.
Co było przełomem w pana drodze do malarstwa?
Zdecydowanie lektura powieści o życiu i twórczości Michała Anioła „Udręka i ekstaza”. Z perspektywy czasu myślę, że zbyt wcześnie trafiła w moje ręce, bo w piątej lub szóstej klasie podstawówki. Nie jest to książka dla dzieci, ale bardzo mocno do mnie przemówiła. Może nawet, za mocno. Podsunęła mi ją siostra, która widziała, że malarstwem zaczynam się interesować nie na żarty.
Rozmawiała: Monika Świetlińska
Więcej w 28 numerze Korso