Otrzymaliśmy list od naszego Czytelnika z powiatu mieleckiego. Ma on niewielkie gospodarstwo, uprawiane raczej dla hobby i z przyzwyczajenia niż dla zysku. Jako że pola naszego Czytelnika oddalone są od wsi, często nawiedzane są przez... quady.
CZYTAJ TAKŻE: Niezwykła impreza w naszym powiecie. Będzie prędkość!
- Wybrałem się na niedzielny spacer, popatrzeć, czy już coś rośnie. Droga, choć bardzo namoknięta ostatnimi deszczami i błotnista, była "do przejścia". Do czasu. Dwóch mężczyzn, dobrze po czterdziestce, przejechało tamtędy na swoich quadach.
Ludzie, jakby to jeszcze były jakieś młode chłopaki, to bardziej bym to zrozumiał. Ale dorośli ludzie powinni mieć trochę więcej rozumu w głowach. Wjechali w koleiny po traktorze. Jeden jakoś przejechał, drugi się zakopał. Gazował tak długo, aż udało mu się wydostać. A za nim zostały już nie koleiny, ale ogromne dziury w drodze.
Szedłem dalej za nimi i widziałem, jak zostawiają ślady na całkiem przyzwoitej wcześniej drodze. Jak przejechać tamtędy do pola? Już nie wspomnę o zwierzętach w lesie, bo one to pewnie uciekają na dźwięk takiego wycia.
I pyta dalej:
Co trzeba mieć w głowie, żeby być takim szkodnikiem? Rozumiem, wziąć quada i przejechać się po polach, przy ładnej pogodzie. Ale robić taką masakrę? Proponuję, żeby ryli tak sobie na własnych podwórkach. Tylko pewnie szkoda im kosteczki brukowej i skoszonego trawnika. A cudza, a nawet wspólna własność ich nie obchodzi.
Gorzkie słowa. Ale czy nie ma w nich sporo prawdy?
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.