reklama

Jak oszukują złodzieje

Opublikowano:
Autor:

Jak oszukują złodzieje - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościScenariusz jest taki: do sklepu przychodzi kobieta z dziećmi i prosi sprzedawczynię o proszek do prania, dając 200 zł. Sprzedawczyni wydaje resztę. Gdy jedno z dzieci odwraca uwagę ekspedientki, kupująca zabiera część leżących na ladzie pieniędzy. Po chwili się rozmyśla i prosi o zwrot gotówki. Niczego nieświadoma ekspedientka oddaje jej 200-złotowy banknot.

Drobni złodzieje są plagą każdego miasta. Wystarczy chwila nieuwagi w autobusie bądź na zakupach i tracimy bezpowrotnie swoje pieniądze. Co gorsze, wykrywalność takich kradzieży jest dramatycznie niska. Wynika to z faktu, że kieszonkowcom bliżej do iluzjonistów niż typowych złodziei.

Oszukują w różny sposób, wtapiając się w tłum, kombinując z odwróceniem uwagi sprzedawców. Złodziejami mogą być wszyscy: dzieci, kobiety w ciąży albo z wózkiem, a nawet elegancko ubrani biznesmeni. Doliniarze zwykle działają zespołowo. Są to zazwyczaj 3- 4-osobowe grupy. Jedna osoba odwraca uwagę, druga okrada ofiarę, natomiast trzecia osłania całą akcję i przejmuje skradziony towar.

Kradnie razem z dziećmi
Pewnego dnia młoda kobieta pochodzenia romskiego wraz dwójką dzieci przyszła do jednego z mieleckich sklepów. Dając ekspedientce banknot 200-złotowy, poprosiła o proszek do prania. Gdy sprzedawczyni wydała jej resztę, jedno z jej dzieci wbiegło za ladę sklepu. Ta zajęta wypraszaniem dziecka, nie zwróciła uwagi na to, że kupująca zgarnęła część wydanych jej pieniędzy i upuszczając je, przekazała drugiemu dziecku. Gdy kupująca nagle stwierdziła, że proszek jest zbyt drogi i go jednak nie kupi, ekspedientka nie podejrzewając zasadzki, zabrała pieniądze z powrotem, oddając jej z kasy 200 złotych. Kobieta opuściła sklep z ukradzioną stówką. Oszukana sprzedawczyni  zorientowała się dopiero podczas liczenia pieniędzy. W kasie brakowało 100 złotych. Kradzież kobiety, której pomagały dzieci, zarejestrowała znajdująca się w sklepie kamera. Była to dobrze zorganizowana rodzinna szajka, która aby okraść nieświadomą niczego sprzedawczynię, posunęła się do nikczemnego podstępu.

Tego typu oszustwa na szczęście są coraz bardziej znane mieleckim sklepikarzom.

Gdy cyganka z 200-złotowym banknotem przyszła do sklepu, w którym pracuje Anna, ta już wiedziała, żeby zachować czujność. - Kobieta poprosiła o płyn do naczyń.  Gdy dałam jej produkt, ta się nagle rozmyśliła – mówi sprzedawczyni. Zanim jednak Anna oddała jej pieniądze, policzyła te, które jej wcześniej wydała – brakowało 100 złotych.  Sprzedawczyni poprosiła o zwrot brakującej sumy. Wtedy cyganka wyciągnęła z rękawa pieniądze i oddała je.

Więcej w 25 numerze Korso

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE