reklama

Jak Justyna Pucharska została aktorką [reportaż]

Opublikowano:
Autor:

Jak Justyna Pucharska została aktorką [reportaż] - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościTelefon zadzwonił po miesiącu. I choć okazało się, że choć przygoda z filmem nie przyniesie kokosów, to był strzał w dziesiątkę. Jako jedyna mielczanka wygrała casting do filmu. Dostała główną rolę w Detektywach w akcji, serialu emitowanym od kilku lat w TV4.

Gdy w wakacje informacja o ruszających castingach obiegła Polskę, nikt wtedy się nie spodziewał, że nabór do filmów odbędzie się także w naszym mieście. Gdy w końcu pojawił się komunikat o castingu w Mielcu, wieść szybko rozeszła się wśród mieszkańców, którzy licznie stawili się w wyznaczonym miejscu, by zawalczyć o rolę w serialu.

Casting

- Lubię wyzwania, lubię, gdy coś się dzieje, ale nie będę oszukiwać, że na casting poszłam z koleżanką dla żartu – opowiada Justyna. - Na castingu było mnóstwo ludzi, przeważnie młodych, ale zdarzali się też starsi mieszkańcy Mielca. Gdy przyszłam na miejsce, zobaczyłam, że wszyscy są bardzo elegancko ubrani, koszule, garnitury, żakiety. Ja byłam w kolorowych getrach, różowej bluzce, z dredami na głowie. Każdy uczestnik dostawał numer, robiono mu zdjęcie profilowe i dawano scenariusz, którego kazano się nauczyć.

Nie minęło dużo czasu, gdy scenariusze zostały nam zabrane, usłyszeliśmy tylko, że czas minął. Podzielili nas na około dwudziestoosobowe grupy i zapraszali do środka. Okazało się, że miałam grać zgwałconą kobietę. Przyznam, że dopiero wtedy poczułam stres i to ogromny, ale gdy tylko włączono kamerę, wszystkie emocje puściły. Dialog ze mną prowadziła osoba z ekipy filmowej, byłam zaskoczona całym przebiegiem sceny, bo zaczęła na mnie krzyczeć, rzucać wyzwiskami. Postawiła mnie w pozycji winnej, a nie pokrzywdzonej, zgwałconej dziewczyny. To wyzwoliło we mnie takie emocje, że nie trzymając się scenariusza, wdałam się z nią w dyskusję. Wczułam się w rolę.

Telefon

Nie minął miesiąc, kiedy do Justyny zadzwonił telefon. Po drugiej stronie słuchawki była osoba odpowiedzialna za castingi do serialu Detektywi w akcji. Podczas krótkiej rozmowy Justynie zaproponowano rolę. - To była szybka wymiana zdań. W zasadzie niczego się nie dowiedziałam, jak to będzie wyglądać, kogo będę grać, a także ile zarobię. Nie zmienia to faktu, że obdzwoniłam najbliższych, by im o tym opowiedzieć. Następnego dnia zadzwonił ten sam mężczyzna. Wtedy też poznałam więcej szczegółów. Na przykład, że dobrze by było, gdybym miała dredy, ale niestety tydzień wcześniej je zdjęłam. Okazało się, że mam grać główną rolę. Trzy dni przed nagraniami dostałam obszerny scenariusz. Dowiedziałam się także, ile zarobię i wtedy mina mi zrzedła. Za dwa dni pracy miałam dostać 200 zł. Zwracali za dojazd i hotel. Mimo wszystko postanowiłam spróbować. Kilka dni później byłam już w drodze do Wrocławia.

Kamera! Akcja!

Podczas sześciogodzinnej podróży Justyna miała wątpliwości, nie była pewna, czy dobrze robi, nigdy wcześniej nie miała do czynienia z kamerą, tym bardziej z produkcją filmową. Jednak jak sama mówi, do odważnych świat należy. - Zaraz po przyjeździe do Wrocławia dostałam telefon, że za chwilę mam spotkanie z reżyserem. Następnego dnia z samego rana stawiłam się na planie filmowym – kontynuuje Justyna. - Co prawda każdy mi się przedstawił, ale szybko porobiły się grupki – scenarzyści stali razem, stała obsada aktorska razem, więc ja nie bardzo wiedziałam, co ze sobą zrobić. Te dwa dni pracy nad serialem pokazały mi także, że Żaneta Tymków – czyli serialowa Ruda, główna postać w filmie, ma tam status gwiazdy. Wolno jej więcej niż innym. Nie zrobiła na mnie dobrego wrażenia.

Justyna Pucharska grała Mariettę Karczewską, znaną projektantkę mody, której ktoś podkradał projekty. Detektywi prowadzili śledztwo w tej sprawie. - Gdy padło hasło "akcja", w pierwszej chwili zamarłam. Zjadł mnie stres. Pierwsze dialogi grałam, patrząc się w obiektyw kamery. Szybko zwrócili mi uwagę, że tak nie można – wspomina mielczanka. - Dużą zaletą tego serialu jest to, że nie trzeba się ściśle trzymać scenariusza. Możemy zmieniać dialogi, zachowując tylko ich sens. To wiele ułatwia.

Ochota na więcej

Przygoda z aktorstwem spodobała się Justynie na tyle, że nie wyklucza kolejnego udziału w projekcie. Szansa jest ogromna, bo podczas pożegnania reżyser pochwalił pracę mielczanki i zapewnił, że na pewno jeszcze się spotkają. Takie słowa z pewnością motywują. Kto wie, być może za jakiś czas zobaczymy Justynę w kolejnej telewizyjnej produkcji. Tymczasem 170 odcinek Detektywów w akcji, w którym występuje Justyna, nadal można obejrzeć w internecie.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE