Wszedł do środka, zajął się lekturą, jak zwykle.
Kiedy wrócił – rower stał tam, gdzie powinien. Reklamówka - nie. Jajek też już nie było...
– Nie zaliczył biblioteki i czytelni, ale zaliczył „capcarap” 10 jajek emerytowi – skomentował całą sytuację pan Jan.
Oczywiście, jajka to jeszcze nie złoto, ale przy obecnych cenach i zapowiedziach podwyżek z powodu pomoru drobiu, taka strata może zaboleć.
Trudno powiedzieć, kto skusił się na cudzą własność. Przypadkowy przechodzień? Bo nie chodzi tu nawet o same jajka, choć przy obecnych cenach i widmie podwyżek związanych z pomorem drobiu, każda sztuka to mały skarb. Chodzi o zasadę. Faktem jest, że jajek już nie ma, a pan Jan musiał przełknąć gorzką pigułkę zamiast jajecznicy.
Wnioski? W tych czasach nie tylko książki w bibliotece mogą zmienić swoich właścicieli…
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.