Z zainteresowaniem uczestnicy wykładu polskiego kosmonauty przysłuchiwali się opowieściom niezwykłego gościa. Opowiadał o tym, jak historia odkrywała planety naszego Układu Słonecznego, by na końcu zdradzić, jak zaczęła się jego przygoda z lotnictwem i kosmosem.
Dzieciństwo naznaczone było wojną, śmiercią ojca, traumatycznymi przeżyciami mamy, która uciekając z małym Mirkiem przed bandą UPA na Wołyniu została postrzelona, skromne dzieciństwo z pięciorgiem rodzeństwa – tak zaczęło się historia człowieka, który osiągnął to, co przydarzyło się na świecie tylko nielicznym – był w przestrzeni kosmicznej.
Lataniem fascynował się od malego. Marzeniem, by zostać lotnikiem, podzielił się szkole, na co usłyszał od swojej nauczycielki: jak chcesz zostać lotnikiem, skoro z matematyki masz trójkę? Generał Hermaszewski wspominał, że nie od razu wyciągnął wnioski z tej uwagi, ale po jakimś czasie jednak wziął się do nauki i szkołę średnią zakończył z bardzo dobrymi wynikami, bo tylko takie dawały mu szansę na start do Szkoły Orląt w Dęblinie. Wcześniej uczył się latać na szybowcach w Grudziądzu. Dwukrotnie nie dostał się do wymarzonej szkoły. – Byłem strasznym chudzielcem i przez to nie kwalifikowano mnie do Dęblina. Wreszcie jednak się udało – wspomina z uśmiechem.
Kiedy młody lotnik Hermaszewski studiował w Dęblinie, pierwszy raz zetknął się z Mielcem. Latał bowiem na samolotach wyprodukowanych w PZL-Mielec: na Biesach i MiG-ach. – To były bardzo dobre samoloty – powiedział.
Lata później został kosmonautą, co poprzedziło dwa lata przygotowań. Generał podczas wykładu pokazywał zdjęcia z tamtych czasów, w otoczeniu innych kosmonautów, prywatne fotografie z rodziną. Na jednym ze zdjęć był w skafandrze, w którym poleciał w kosmos. Pięknie opowiadał o wzruszeniu, jakie przeżywał, gdy – już w trakcie wyprawy kosmicznej – oglądał Ziemię, a przede wszystkim Polskę. – Lot nad Polską trwał 87 sekund – mówił. Generał podkreślał, że nie ma tak wspaniałego widoku, jak widok kraju ojczystego z perspektywy kosmosu.
Spotkanie z Mirosławem Hermaszewskim zakończyło się pytaniami do generała, autografami i wspólnym zdjęciem.