Informacja o tym, że to pan prawdopodobnie zostanie wyznaczony do pełnienia funkcji prezydenta Mielca z pewnością dotarła do pana znacznie wcześniej. Miał pan jakieś wątpliwości?
Z polityką związany jestem od 1980 roku. Po przemianach ustrojowych zaangażowałem się w działalność samorządową. Kandydowałem do rady powiatu, byłem też już wiceprezydentem Mielca. Pracowałem w firmach prywatnych (głównie w przemyśle). Propozycję startu w wyborach jako kandydat na prezydenta otrzymałem już 4 lata temu, kiedy ustępował prezydent Chodorowski, ale wtedy nie zdecydowałem się. Teraz propozycję bycia kandydatem otrzymałem w 2017 roku, już w czerwcu. Oczywiście zgodziłem się na taki scenariusz. Jak wiemy w grudniu 2017 roku ta informacja została przekazana opinii publicznej. Jeszcze kiedy śp. Prezydent Daniel Kozdęba przebywał na długotrwałym zwolnieniu lekarskim i wiadomo było, że prawdopodobnie nie wróci do urzędu, to prowadzono już ze mną rozmowy, czy ewentualnie podejmę się zarządzania miastem. Uznałem, że skoro będę kandydował na stanowisko prezydenta, to muszę się zmierzyć z tym, co stanowi istotę sprawy, czyli bezpośredni zarząd miastem.
Do urzędu przyszedł pan dokładnie 8 marca. Od dawna mówiło się, że mielecki urząd ma za dużo pracowników, że budżet ma za dużo inwestycji i że możemy nie podołać ich realizacji. Czy faktycznie było aż tak źle?
Cały czas przyglądam się sytuacji, jaka panuje w urzędzie. Na początku przyglądnąłem się zatrudnieniu w urzędzie i muszę stwierdzić, że to zatrudnienie w ciągu ostatnich trzech lat zwiększyło się, przybyło około 50 nowych osób. W związku z tym trzeba było zwiększyć wydatki na wynagrodzenia o blisko 3 mln złotych. Trzeba się zastanowić, czy ta liczba osób jest potrzebna. Ja nie mówię, że w urzędzie ma pracować mało osób. Teraz nie jestem jeszcze w stanie dokładnie powiedzieć, ile i że mamy za dużo pracowników. Więcej czasu obecnie zajmuje mi przygotowywanie najważniejszych miejskich inwestycji. Poprzedni prezydent Janusz Chodorowski przyjmował do urzędu tylko tyle osób, ile było akurat potrzeba.
Przejdźmy do tematu, którym żyje całe miasto. Chodzi oczywiście o kwestię czystego powietrza w Mielcu i okolicy. Wszyscy szukają rozwiązania tego problemu. Pojawiają się coraz częściej argumenty mieszkańców, żeby zamknąć firmę.
Bezpieczeństwo zdrowotne mieszkańców jest sprawą najważniejszą. Zrobię wszystko, żeby rozwiązanie tego problemu było jak najbardziej korzystne. Podjąłem już wiele działań w tym zakresie. Zaraz po objęciu stanowiska podpisałem umowę z niezależną firmą zajmującą się monitoringiem powietrza, która na zlecenie urzędu zrealizuje kilka niezapowiedzianych kontroli powietrza w Kronospanie. Osobiście spotkałem się z ministrem środowiska. Wiemy, że WIOŚ pracuje nad zmianami przepisów, które mają w znacznym stopniu poprawić obecną sytuację. Trzykrotnie zapraszałem przedstawicieli firmy do spotkania w urzędzie i do takiego spotkania nie doszło. Ostatnio powołałem zespół roboczy, który ma wypracować najlepsze rozwiązania tej sytuacji. Nie chcę podejmować ważnych decyzji dotyczących mieleckiej powietrza bez konsultacji z mieszkańcami. W zespole będzie pracowało pięć osób, które mają reprezentować różne środowiska społeczne. Ostatnio dowiedziałem się o tym, że zakład Kronospan przejął budynek dawnej spółki Laboratorium Frakcjonowania Osocza. Chciał także przejąć na własność ulicę, która dzieli zakład od budynku po byłym LFO. Nie wyobrażam sobie takie sytuacji, dlatego wystąpiłem do zarządu strefy o przejęcie tej drogi pod zarząd miasta.
W ostatnim czasie Mielec odwiedzili wysokiej rangi politycy PiS, którzy do niedawna raczej Mielec omijali, a chociażby do Stalowej Woli przyjeżdżali co kilka tygodni.
Na pewno łatwiejsze dla miasta jest to, że reprezentuję barwy Prawa i Sprawiedliwości. Wielu ważnych polityków PiS znam osobiście i łatwiej jest mi ich sprowadzić do Mielca.
Jakiś czas temu zajął się pan miejskimi spółkami. Zaczęło się od audytu rad nadzorczych. Zmniejszył pan ich wynagrodzenia. Czy zaoszczędzone pieniądze trafią do pracowników?
Taki mam plan. Pamiętam, jak przyszli do mnie kiedyś kierowcy ze spółki MKS i twierdzili, że mało zarabiają. Te zarobki faktycznie nie są za wysokie i wiem, że wiele prywatnych firm przewozowych przejmuje naszych kierowców. Nie mogę pozwolić sobie na wprowadzenie podatku i w taki sposób zebrać funduszy na podwyżki. Dlatego postanowiłem obniżyć wynagrodzenia rad nadzorczych. Chcę, żeby w spółkach zaczęto myśleć o oszczędnościach. Wynagrodzenia rad nadzorczych w ciągu ostatnich trzech lat wzrosły. Warto zadać pytanie: Co takiego się stało, że trzeba było podnosić te płace?
Kwestia budowy hali MOSIR jest absolutnie zadaniem priorytetowym. Czy urzędnicy przygotowali już przetarg na budowę hali?
Dokładnie 15 maja projektant naszej nowej hali ma przesłać do urzędu zaktualizowany projekt. Będziemy bardzo szybko studiować te dokumenty tak, by przetarg rozpisać w najbliższych tygodniach. Tym razem będziemy kłaść nacisk na promocję przetargu. Chcę, żeby dowiedziało się o nim możliwie jak najwięcej firm. Oczywiście projekt hali trzeba było okroić. Jednak to nadal będzie bardzo poważna inwestycja. Trzeba też pamiętać, że w przyszłym roku, w związku z budową nowej obwodnicy miasta, czeka nas budowa kosztownego wiaduktu, a także budowa nowego przedszkola w mieście. Wracając do hali, to razem z projektantem doszliśmy do wniosku, że rezygnujemy z budowy podziemnego poziomu hali, który był bardzo kosztowny. Rozmiary głównego i treningowego boiska się nie zmieniają. Na hali zamiast 3600 będzie tylko 3000 miejsc na trybunach.
W ostatnim czasie podjął też pan kilka decyzji personalnych. Zmienił się naczelnik wydziału inwestycji miejskich. Z urzędu odchodzi była kierownik promocji, a obecnie specjalista ds. obsługi inwestorów Anna Karwacka.
Rzeczywiście, w ostatnim czasie podjąłem kilka decyzji personalnych. Po pierwsze zatrudniłem na stanowisko dyrektora departamentu gospodarki komunalnej Tadeusza Siemka, który pełnił funkcję wiceprezydenta. Z Tadeuszem pracowałem już, kiedy sam pełniłem funkcję wiceprezydenta i cenię go jako bardzo dobrego fachowca, który bardzo dobrze zna całą inżynierię miejską i mam do niego pełne zaufanie. Jeśli chodzi o miejskie inwestycje, to uznałem, że naczelnik Małgorzata Krempa lepiej poradzi sobie na stanowisku szefa miejskich inwestycji niż Norbert Jackowski. Tutaj potrzebuję dobrych fachowców, bo miasto przez najbliższe latach będzie zajmować się dużymi inwestycjami. Jeśli chodzi o Annę Karwacką, to obszarem obsługi inwestorów bardzo dobrze może zajmować się Biuro Promocji i Sportu. Decyzja o wypowiedzeniu umowy o pracę została podjęta przez panią Annę, która będzie pracownikiem urzędu do końca czerwca.