Oczywiście, głównym problemem jest brak odpowiednich instrumentów prawnych, które pozwalałyby władzom na skuteczną walkę z trucicielami. Tym niemniej jak dotąd brak poważnego opracowania naukowego, sporządzonego przez niezależną instytucję, które precyzyjnie określałoby przyczyny faktu, że w niektóre dni roku jakość powietrza w Mielcu należy do najgorszych w skali całej UE. To powoduje, że wszelka krytyka może być przez trucicieli zbywana argumentem, że to nie oni ponoszą odpowiedzialność za zaistniały stan.
W przypadku hali widowisko-sportowej błędne decyzje podjęte wcześniej spowodowały, że w gruncie rzeczy nie było dobrego rozwiązania tej kwestii. Przyjęcie złożonej oferty przekraczało właściwie zdolności finansowe miasta, już bowiem przy znacznie niższej przewidywanej wcześniej na budowę kwocie zadłużenie miało wzrosnąć do monstrualnych rozmiarów. Dalsze zwlekanie z budową ma z kolei fatalny wpływ na jakość oferty rozrywkowo-kulturalnej oraz rozwój i atrakcyjność mieleckiego sportu. Co więcej, w inwestycjach budowlanych mamy do czynienia z ciągłym wzrostem kosztów, może się więc okazać, że dalsze okrojenia projektu niewiele dadzą, a hala, która ma powstać, może mieć w końcu gorsze parametry, niż ta zburzona.
W kontekście trudnej sytuacji finansowej Mielca istotnym zagadnieniem staje się redukcja wydatków bieżących. W ostatnich latach mieliśmy do czynienia z dużym wzrostem liczby urzędników pracujących w urzędzie miejskim oraz pracowników spółek komunalnych, co odbijało się negatywnie na sytuacji finansowej miasta. Niestety, nie widać na razie działań racjonalizujących w tym zakresie.
Przed władzami miasta stoją olbrzymie wyzwania, bowiem badania przeprowadzone przez PAN wskazują na marginalizację Mielca i zagrożenie zapaścią. Choć nie ma dziś problemu z prostą pracą fizyczną, to jednak brakuje pracy dla osób wykształconych. To powoduje odpływ młodych ludzi do innych miast. Dlatego też w centrum uwagi prezydenta powinny znaleźć się działania sprzyjające generowaniu lepszych miejsc pracy, co wymaga zmian struktury lokalnej gospodarki z pracochłonnej na wiedzochłonną.