We wtorek, w mieszkaniu przy ulicy Piastowskiej w Mielcu, zaczadził się mężczyzna. Ciało 60-latka znalazła jego żona. 7 lutego strażacy wezwani zostali w związku z podejrzeniem kolejnego zatrucia. Tym razem udali się do Książnic. Pomimo że miernik nie wykrył groźnego gazu w powietrzu, jedna osoba została poszkodowana i zabrana do szpitala.
Tego samego dnia strażacy wezwani zostali do mieszkania przy ulicy Chodkiewicza w Mielcu. Na szczęście nikt nie ucierpiał, miernik również nie wykazał istniejącego zagrożenia. Jednak jak powiedział Marek Gawlak, gdy ekipa PSP przyjeżdża na miejsce zdarzenia, pomieszczenia są już wywietrzone, rzadko więc w takiej sytuacji udaje się stwierdzić zawartość tlenku węgla w powietrzu.
Dzień później strażacy pojechali do mieszkania przy ulicy Sękowskiego w Mielcu. Tym razem na szczęście był to fałszywy alarm, mężczyzna wezwał strażaków, gdyż czujnik czadu zadziałał. - Sygnał był pulsujący, nie ciągły, co świadczyło o rozładowanych bateriach, a o tym mielczanin nie wiedział – mówi Marek Gawlak.
Tego samego dnia strażacy udali się do budynku użyteczności publicznej przy ulicy 6-go Sierpnia, po zmierzeniu zawartości czadu miernik wykrył jego niebezpieczną ilość w powietrzu. Szybka reakcja pracowników zapobiegła zatruciu.
Więcej w 7 numerze Korso.