Czy Podkarpacie jest gotowe do przyjęcia kilkuset tysięcy obywateli Ukrainy?
- Założenie jest takie, że jesteśmy, podobnie jak lubelskie, województwem tzw. "recepcyjnym" i "tranzytowym", czyli uchodźcy przekraczają u nas granicę, tutaj są zapisywani, a ich docelowe miejsce pobytu ma być zlokalizowane w innych regionach.Na Podkarpaciu zostają tylko ci, którzy mają tutaj rodzinę, znajomych, bliskich, przyjeżdżają z konkretną lokalizacją, gdzie chcą zostać. Okazuje się, że ta liczba jest całkiem spora, a serca mieszkańców Podkarpacia otwarte na oścież dla Ukraińców.
Polacy wykazali się wielkim serce, ruszyła fala pomocy dla Ukraińców, ale czy idą za tym systemowe rozwiązania?
- Myślę, że to pytanie należy kierować głównie do strony rządowej, która koordynuje akcję. My oczywiście bierzemy udział w zespołach kryzysowych, więc mogę Panią zapewnić, że logistycznie rząd był i jest przygotowany do tej trudnej operacji. Były to trudne chwile, gdy jednego dnia granicę przekraczało kilkadziesiąt tysięcy osób. Na takie zdarzenia nie da się przygotować, zawsze będzie element zaskoczenia i pewnej spontaniczności. Na naszych przejściach wszystko przebiegło bez większych zakłóceń. Pomoc została szybko wdrożona niemal na wszystkich możliwych płaszczyznach. Myślę, że Polacy zdali ten egzamin celująco. Na początku są reakcje spontaniczne z odruchu serca, ale później muszą nastąpić rozwiązania systemowe, stąd przyjęcie ustawy, która weszła w życie i systematyzuje tę pomoc.
Czy podkarpacka gospodarka może zyskać na ogromnej liczbie potencjalnych pracowników?
- Myślę, że to jeszcze nie jest najlepszy moment, aby snuć tego typu kalkulacje. Ci ludzie na razie mierzą się z wielką traumą, starają się odnaleźć w nowej sytuacji, uspokoić dzieci. Najlepsi analitycy nie są w stanie powiedzieć, jak ta bezsensowna wojna długo potrwa i jak się skończy. Na pewno Ukraińcy marzą o powrocie do swojej, wolnej Ojczyzny, gdzie będą w spokoju żyć i pracować. Oczywiście w tej trudnej sytuacji jest ważne, aby obywatele Ukrainy szybko zintegrowali się ze społeczeństwem polskim oraz mogli wykonywać pracę zarobkową.Obecność Ukraińców w naszym województwie nie jest czymś nowym, liczba ich wzrosła znacznie od momentu wybuchu konfliktu w Donbasie, czyli od roku 2014, a tego trendu nie zatrzymała nawet pandemia.
Podkarpackie firmy są skupione głównie w obszarach, w których najwięcej ofert pracy jest dla mężczyzn. Jak na tym rynku odnajdą się kobiety, matki małych dzieci? Brakuje przecież miejsc w przedszkolach, żłobkach. Jak może zmienić się struktura firm w związku z tym?
- Od kilku lat bezrobocie w naszym kraju utrzymuje się na bardzo niskim poziomie, w wyniku czego w wielu branżach wystąpiły znaczne deficyty w liczbie pracowników, stąd obserwowana skala zatrudnienia pracowników z Ukrainy w naszym kraju.Z pewnością jedną z głównych branż, którą kojarzymy z pracownikami zza naszej wschodniej granicy, jest budownictwo, jednak z uwagi na konflikt zbrojny i jego skutki ekonomiczne ta branża, zwłaszcza w obszarze komercyjnym, z pewnością nieco spowolni, a więc braki pracowników nie będą szczególnie dotkliwe. W przypadku centrów dystrybucyjnych, przetwórstwa rolnego, sektora włókienniczego, części prac wykonywanych w branży automotive na ten moment duży odsetek stanowią kobiety, a z pewnością może on być jeszcze zwiększony, pozwalając w ten sposób na zastąpienie dotychczasowych pracowników, którzy wrócili bronić swojego kraju, a także zwiększyć moce produkcyjne. W sektorze usług podział pracowników ze względu na płeć jest mniej istotny z uwagi na bardzo szerokie spektrum występujących w nim zawodów.
Spodziewa się Pan Marszałek nowych branż, których istnienie zainicjują obywatele Ukrainy? A może już powstają jakieś polskie firmy, zawody, które zajmują się świadczeniem usług, do tej por nieobecnych na rynku nie tylko podkarpackim, ale i ogólnopolskim? Np. firmy piszące CV, nauczyciel wspomagający z językiem ukraińskim, asystent medyczny z językiem ukraińskim itp.?
- Nasze społeczeństwo na ten moment wykazuje się ogromną empatią i serdecznością, oferując pomoc z zakresu poszukiwania lokum, zatrudnienia, pomocy przy uzupełnieniu dokumentów bezpłatnie, jednak naturalnie po ustabilizowaniu sytuacji wielu z migrantów, a także Polaków z pewnością uczyni z tego typu działań formę zarobkowania.
Czy podkarpacka opieka medyczna jest gotowa na kilkuset potencjalnych pacjentów? Podkarpackie szpitale wytrzymają taki napływ pacjentów?
- Nieustannie deklarujemy gotowość naszych placówek zdrowotnych do pomocy uchodźcom. Szczególną rolę spełnia tu nasz szpital w Przemyślu, w którym leczą się już osoby, które przybyły z Ukrainy. Rodzą się tutaj także już ukraińskie dzieci. Ale ważną rolę pełnią także pozostałe szpitale wojewódzkie. W rzeszowskiej "dwójce" leczą się także ukraińskie dzieci. W szpitalu "Chopina" oraz w Tarnobrzegu pomoc otrzymują pacjenci onkologiczni. Są prozaiczne przypadki, jakich setki codziennie są przyjmowane w SOR-ach, które - co normalne - również dotykają Ukraińców. W gotowości są też nasze przychodnie.Chcę jeszcze raz podkreślić, że pomieścimy wszystkich i nie zabraknie miejsc w naszych szpitalach i przychodniach dla wszystkich chorych, bez względu na narodowość.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.